Archive for maja 2012

Dla Mamy, od synków ;)

Taki tam felieton, czyli wpis kompletnie niemuzyczny

Kolejne z zadań na studiach - felieton. Tym razem odrzucony dlatego, że dalej przechodziło ledwie 20, a z tych 20 większość od mojego była zwyczajnie lepsza (i stwierdzam to ja). Redaktor Niczyperowicz wybrał takie, a nie inne, jak dla mnie spoko, bo było kilka kos, przy których mordka sama wykrzywiała się w banana. Inna sprawa, że w tym felietonie follow-upowałem sam siebie (dokładnie stąd i stąd), więc ja się i może jaram, ale już inni - niekoniecznie. No, to sami przeczytajcie. Wrzucam w wersji, którą oddałem na zajęciach.

Lot nad szerszenim gniazdem

 Każdej wiosny przychodzi mi walczyć z szerszeniami. Upodobały sobie strych w mojej kamienicy. Widzę je tak często, że opanowałem kilka ciekawych technik pozbywania się ich (zwykłe ubijanie gazetą stało się nudne):
  • metoda "na Greka": samodzielnie narobić smrodu (tu: zwabić owady), a następnie błagać najbogatszą osobę w spółdzielni o ich unicestwienie;
  • odwrotna metoda Josepha Fritzla: porwać królową wraz z synami, zamknąć ich w piwnicy i nakazać intensywne współżycie, a następnie nagłośnić skandal na skalę światową;
  • spiskowa metoda Antoniego Macierewicza: rozpylić hel, a po twardym lądowaniu szerszenia upewnić się, że nie żyje, oddając kilka strzałów (koniecznie w dwudziestej sekundzie!);
  • metoda z Sosnowca: najpierw "hyc, o podłogę, spory owad, bęc", potem zaangażować cały kraj w sprawę rozwiązania tzw. zaginięcia Bogu ducha winnego Andrzejka (imię tzw. nieszczęśliwej ofiary);
  • metoda "na Domenica Strauss-Kahna": zabić szerszenia w pokoju hotelowym, następnie – z uwagi na wątłe zeznania świadka – stracić godziwą posadę oraz przegrać wybory prezydenckie, zanim się one w ogóle zaczęły, zaś na koniec wynająć prawników, którzy sprawią, że sąd oczyści nas z zarzutów;
  • metoda "na Osamę ben Ladena": zorganizować największy w historii atak terrorystyczny na szerszenie gniazdo i zginąć w odwecie po 10 latach globalnej wojny ludzi z szerszeniami i sprzymierzonymi z nimi owadami (m.in. osami, pszczołami);
  • metoda "na Euro 2012": zbojkotować ukraińską część gniazda, żywo interesując się zabijaniem wyłącznie polskich szerszeni;
  • metoda "na Obelixa": zlikwidować całe pokolenia szerszeni jednym pacnięciem ręką, w międzyczasie niszcząc rzymski obóz warowny i zjadając przynajmniej cztery dziki;
 Oczywiście można byłoby po prostu wezwać strażaków i zlikwidować gniazdo, ale po co, skoro można zrobić to metodą „na Homera Simpsona”, ściągając na siebie i swoją rodzinę kłopoty (tu: szerszenie), tylko po to, by w scenie finałowej je zwyczajnie zjeść. Żywcem. Albo z grilla.

WOJCIECH SOKÓŁ

DJ Kebs - Prosto Mixtape (2012)


DJ Kebs
PROSTO Mixtape
PROSTO, 2012

3.0

[KLIK]

Funky Carnivale - EP (2012)


Funky Carnivale
EP
self-released, 2012

3.0

Kolejny po Mama Selita rap na instrumentach w tym roku.

Tyle że tu mniej rock, bardziej jazz i funky. Ale żaden organiczny hip-hop jazz w stylu Afro Kolektywu z "Płyty pilśniowej". W każdym razie, nóżka chodzi. Może poza "RFFZD", przy którym bardziej stoi się na baczność, ew. marszruta i ogniste przemówienie pobudzające do działania. Mimo że nie do końca wiadomo, o co chodzi z tą melioracją i Dunajcem. Co by jednak nie mówić, Adam a.k.a. Longer teksty poskładał bardzo ciekawie, niejednoznacznie, choć czasem przez to trochę niezrozumiale. Flow poprawne, bez fajerwerków, ale do gitar i żywej perkusji pasuje jak ulał, czego nie da się powiedzieć o wszystkich polskich raperach.

Brakuje trochę błysku i mocy, ale i tak jest lepiej niż w przypadku zespołu Igora Seidera (choć porównywanie nie do końca stosowne). Aha, jeszcze jeden minus: w ostatnim tracku spodziewasz się mistrza freestyle'u, po czym okazuje się, że jest przynajmniej dwóch Muflonów w Polszy, z czego na "EP" popisuje się ten gorszy. Trochę mnie to rozczarowało. Ale i tak: jak znalazł dla wygłodniałych rapu w akompaniamencie żywych instrumentów.

9.bit - Najlepszy czas EP (2012)


9.bit
Najlepszy czas EP
self-released, 2012

Nie chcę oceniać tej płyty, głównie z uwagi na to, że gościnnie pojawia się na niej mój ziomek (kozackie flow jak noname'a, Pako!), ale wypromuję, na ile mogę.

Krótko mówiąc, "Najlepszy czas" to efekt gorzowsko-ostrołęckiej współpracy Hasiego (rap) i TDK (produkcja). Właściwie sulęcińsko-ostrołęckiej, ale może nie wchodźmy w dywagacje odnośnie tego, czy Hasi bardziej reprezentuje Sulęcin, Gorzów, czy może Poznań, bo to zwyczajnie nie ma sensu.

W każdym razie, jeśli Wam się nudzi, sprawdźcie te 9 tracków. Na pewno słyszeliście lepsze epki, nawet w tym roku, ograniczając się jedynie do polskiego podziemia. Poświęćcie chwilę na ten materiał, pewnie będziecie żałować, ale za parę lat, jak już Hasi wyrobi skille - w co wierzę, bo staram się wierzyć we wszystkich wybijających się rapowo MCs z tego miasta - będziecie mogli powiedzieć: "jestem z nim od początku", mimo że od samiutkich początków (jak i ja) nie byliście.

A ściągamy stąd: klik.

Przez dyskografie: Pezet


Pezet-Noon
Muzyka Klasyczna
T1-Teraz, 2002

4.5

 Klasyk. Jak w tytule.

Zawartość: różnorodna. Rozkminki ("Re-fleksje", "Bez twarzy", "Ukryty w mieście krzyk", "Te same dni, te same sny"), numery o dupach ("Seniorita", "5-10-15"), tracki follow-upy ("Slang"), kawałki o rapie ("Rap robię"), czy pokazy braggadacio ("Zimnafuzja") - jest tu wszystko, w dodatku na poziomie. Pezet jak żaden inny raper w tym kraju potrafi dryfować między stylistykami. Pokazuje to już na pierwszej płycie bez Onara. A że na bitach Noon, mamy rewelację sezonu i ważną pozycję w historii polskiego rapu. Znać ten album to wasz obowiązek.


Pezet-Noon
Muzyka Poważna
EmbargoNagrania, 2004

4.5

Klasyk nr 2.

A w tytule powaga. I faktycznie, powaga tu dominuje. Pezet się zastanawia, rozkminia, robi rachunek sumienia. Na chwilę wyluzowuje ("A mieliśmy być poważni"), ale tylko po to, żeby później znów puszczać w eter swoje mało optymistyczne, pełne zwątpienia przemyślenia odnośnie życia, branży, rodziny, przeszłości, czy ludzkiej (polskiej?) mentalności. Noon raz jeszcze bije na głowę sam siebie. "W Branży" - niezapomniany bit. Klasyk i w polskiej muzyce (rapie, jak kto woli), i osobisty. Wersy znam na pamięć. Ta płyta jest bezcenna, weź ją dobrze schowaj!


Pezet
Muzyka Rozrywkowa
Konkret Promo, 2007

4.0

Szok.

Bo już nie truskul, a dirty south i crunk. W sensie, tak w 2007 mówiło się i pisało. Dziś tak mocne porównania do Południa wydają się być nieco przesadzone. Jest imprezowo, są więc kluby, dupy, seks i hedonizm. Wbrew pozorom między wierszami wyczytuje się treści wcale nie tak wielce odbiegające od tych z poprzednich płyt. Forma jednak całkiem inna. Więcej bragga, większy nacisk na technikę i syntetyczne podkłady z imprezowym sznytem od Szoguna. Co by nie mówić o takiej wolcie stylistycznej, album wyszedł naprawdę bardzo dobry. Punchline'y zachodzą w pamięć. I nikt do tej pory w polskim rapie nie wymyślił lepszego soundtracku do apokaliptycznego rozpierdolu. "Gdyby miało nie być jutra". Najlepszy track z "Muzyki Rozrywkowej". Polecam, choć daleko mi do bycia hedonistą.


Pezet
Muzyka Emocjonalna
Future Mind sp. z o.o., 2009

3.5

I znów Pezet skręca w inną mańkę.

Teraz płacze. Płacze za kobietą, którą stracił. Na zawsze. I w ogóle. No, przybity chłopak. Mocno. A przez to monotematyczny. Ale w co drugim tracku znajduje sedno, razi taką linijką, że koniec: największy twardziel poskładany, bo przypomniał sobie osobę, do której to odniósł. Tu nie ma zniewalającej techniki i punchline'ów, jest za to lament i fantastyczna muzyka (bity to złe słowo) śp. Zjawina. Gdyby nie niepotrzebne remiksy, byłoby bardzo dobrze.


Pezet & Małolat
Dziś w moim mieście
KOKA Beats, 2010

3.5

"Muzyka Rozrywkowa" trzy lata później.

Tyle że z Małolatem. I ani to płycie szkodzi, ani pomaga. Pomaga za to Małpa (najlepsze tutaj "Nagapiłem się"). Albo Molesta. Na pewno nie Fabri Fibra - Włoch zawiódł. Treść nie zaskakuje: bragga, imprezy, rap, ciut przemyśleń. Mniej osiedla, więcej miasta. Produkcja po trosze inspirowana Wielką Brytanią. Tym, co się tam wyrabia. I niby to świeżość na polskim rynku. Ale całość jakby nie do końca żre. Zwyczajnie nie wyszedł ten album w 100%. Poziom kolejnych tracków określa sinusoida. Ale że dobre utwory mimo wszystko przeważają, to linia zaczyna i kończy bieg u góry.

Abradab - ExtraVertik (2012)


Abradab
ExtraVertik
Inna-My-Twórnia, 2012

3.0

[KLIK]

Tabasko - Ostatnia Szansa Tego Rapu (2012)


Tabasko
Ostatnia Szansa Tego Rapu
Asfalt Records, 2012

1.5

[KLIK]