Gustoprześwietlacz 2.0: Askel


Askel, czyli Wojtek Kamiński. Brat Tomka, Szugara. Nieregularnie (bardzo) pisze dla AxunArts.

Jakiś czas śledziłem Gustoprześwietlacz i zawsze zastanawiałem się, co ja bym wybrał. Byłem dość zdecydowany i wiedziałem dokładnie jakie numery wybiorę. W końcu padło na mnie i co się okazuje? Kompletnie nie wiem, jakie wybrać utwory. Które nadają się bardziej, a które mniej. Czy chcę dać coś z tak głębokiej alternatywy, że nawet hipster by się zesrał, czy polecieć mainstreamem po całości? Dziesięć bangerów z jebnięciem godnym wystrzałom z armat, czy spokojne stonowane pościelowy? Ostatecznie postanowiłem wybrać 10 utworów, które mi się podobają. Pomysłowo.

1. Jamie Woon – Night Air


Wykonawcę poznałem całkiem niedawno, prawdę mówiąc. Wiem, że był w tym roku na Nowej Muzyce, nie dane mi jednak było widzieć jego koncert. Jamie ma jeden album ("Mirrorwriting") i jest to naprawdę dobry materiał.  Ponieważ tylko jeden utwór na wykonawcę, daję "Night Air", ale cały album jest godny polecenia

2. Black Keys – Tighten Up


Ktoś pewnie powie, że Black Keys ma lepsze kawałki. Pewnie ma rację. Jednak ten najbardziej mi przypadł do mojego jako takiego gustu. Któregoś razu wpadł mi w ucho bodaj podczas oglądania jakiegoś filmu i nie mogłem się od tego uwolnić jak kobiety od Hattricka. W końcu znalazłem tytuł i wykonawcę i tak się zaczęło moje słuchanie Black Keys.

3. Múm – Sing Along


Islandzka grupa, nazwę czytasz tak jak widzisz – mum. Tak mi się wydaje. Spokojny trochę glitch, trochę elektroniki, fajne, miłe dla ucha wokale. Przyjemnie się tego słucha zawsze i wszędzie.

4. Sigur Ros – Glósóli


Pierwszy islandzki zespół jaki poznałem. Wciąż jeden z moich ulubionych w ogóle. Do dziś żałuję, że nie udało mi się pojechać na koncert w 2008, bo nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze ruszą w trasę. Zespół fenomen - poza "Vanilla Sky" nigdzie indziej nie udostępnili swojej muzyki. Grupa, która tworzy magiczną muzykę, a jednocześnie składa się z niebywale skromnych chłopaków bardzo przywiązanych do swojej ojczyzny. Niesamowicie nastrojowa, niesamowicie piękna muzyka.

5. Amon Tobin – Dropped From the Sky

Amon Tobin  (Dropped from the sky) przez STROUCEMAN

Zastanawiałem się między dwoma utworami:  "Dropped From the Sky" z najnowszego albumu, "ISAM", albo "Surge", w remixie Two Fingers (który też trzeba koniecznie przesłuchać, zwłaszcza na żywo), ostatecznie wygrał ten pierwszy. Amon Tobin jest niedefiniowalny, jego muzyka jest niesamowicie eklektyczna, złożona a do tego wyśmienita. Miałem szczęście być na koncercie Amona w tym roku na Nowej Muzyce w Katowicach i kiedy pojawił się ten numer, to mnie zmiotło z powierzchni ziemi, a jest to dość trudne, biorąc pod uwagę moją wagę. Można śmiało stwierdzić, że jestem jego psychofanem i gdybym miał wystarczające środki finansowe, to bym za nim jeździł po Europie. Tyle.

6. Roots Manuva – Witness


Niesamowicie wpadający w ucho numer, znakomity Roots Manuva, witness the fitness, trzeba coś dodawać? Roots zawsze spoko.

7. Bonobo – The Keeper


Bonobo świetnie dobiera sobie kobiety, które mają mu śpiewać. Simon Green, DJ, kompozytor, producent i nie wiem jeszcze co, a do tego mistrz w tworzeniu świetnych, nastrojowych numerów, idealnie nadających się na wiosnę lub nadchodzącą jesień. Kto nie zna Bonobo, ten trąba.

8. Mr Scruff – Kalimba



Wiecie, że w Windowsie 7 ten numer jest domyślnie na dysku jako przykładowa muzyka?  Tak czy inaczej, świetny, bujający, zalatujący funkiem numer, obok którego nie da się przejść obojętnie.

9. Two Fingers - Fools Rhythm


Trochę oszukuję. Two Fingers to Amon Tobin i Doubleclick. Ale ponieważ oddzielnie tworzą pod własnymi "podpisami" to jako Two Fingers liczą się oddzielnie. Ale tak poważnie, to jest świetny numer, więc nawet gdyby pewne osoby tutaj nie maczały swoich paluchów to i tak by tu trafił

10. Rusko – Hammertime


Żeby nie było, też słucham dabstepów, ale chyba jednak nie jaram się nimi aż tak, jak to się przyjęło. Tak czy inaczej, Rusko to jeden z najlepszych wykonawców w obrębie swojego gatunku, a nie jakiś tam pedalski Skrillex. Basta.

No, to dziękuję, chciałbym pozdrowić mamę, tatę, babcie, dziadków, brata, moją kobietę, Boga i wszystkich innych. Nie udałoby mi się, gdyby nie wsparcie moich bliskich i dalekich, to wiele dla mnie znaczy

Keep it loud.

I mała zagadka. Numery 5, 6, 7 i 8 (no i pół 9) mają ze sobą coś wspólnego. Co takiego?

Jamie Woon - brzmieniowo super, wokal już nie. Black Keys - całkiem spoko. Mum - też fajne. Sigur Ros - ma klimat. Amon Tobin - co za mistrz! Muszę jak najprędzej zacząć kompletować dyskografię tego pana, bo roz-pier-da-la. Roots Manuva - znów Ninja Tune i znów czapy z głów! Bonobo - masakra po raz kolejny. Choć wolę inny numer z Trianą. Mr Scruff - genialne! Ninja Tune to zawsze gwarancja najwyższej jakości. Two Fingers - megamegamega. Rusko - nie, dziękuję.

Leave a Reply