Archive for maja 2010

Piosenka młodych wioślarzy

Jutro jadę na dwudniowy spływ kajakowy po Obrze - rzeczka ponoć spokojna, obecnie chyba tylko lekko dotknięta szalejącą w całym kraju powodzią. Skojarzenie z "Piosenką młodych wioślarzy" Kultu nasunęło mi się więc automatycznie. Szkoda tylko, że - poza tytułem - numer ten nie ma nic wspólnego z wiosłowaniem w jakimkolwiek wydaniu.

Czytaj dalej >>

Kiełbasa wyborcza #5: Prezydent

Tak jak pisałem, Wałęsie i piosenkom z jego "udziałem" daję już spokój i na tapetę biorę jego następcę - Aleksandra Kwaśniewskiego, który przesiedział w Belwederze 2 kadencje. Kojarzy mi się z nim przede wszystkim "Prezydent" Kultu z płyty "Poligono Industrial", wydanej w grudniu 2005 roku.

Czytaj dalej >>

U mnie w Gorzowie... [2]

U mnie w Gorzowie jest (był?) taki zespół - zwie (zwał?) się Gigadrum. Ciężko powiedzieć, co ów twór wykonuje (wykonywał?) - uogólniając, taki pop z różnymi naleciałościami. W każdym razie, w zespole grała ciekawa osobowość - znajomy znajomych, który tydzień temu zawitał do mojej szkoły. Splot całkowicie przypadkowych zdarzeń sprawił, że wręczył mi artykuł (możecie go przeczytać poniżej). Felieton ten tylko potwierdził moje przypuszczenia, iż jest to człowiek pozytywnie zakręcony:

Czytaj dalej >>

Nieznane, a szkoda: Movits!

Zczubaki mają taki cykl: "Nieznany, a szkoda...", gdzie przytaczają pokręcone losy ludzi związanych ze sportem, którzy nigdy nie uzyskali rozgłosu, choć - z różnych powodów - powinni. Seria ciekawych artykułów, będąca wręcz znakiem firmowym "innego serwisu sportowego" (niczym "relacje Z Czuba i na żywo" bądź "spodenki Wasilewskiego"). Niedawno natrafiłem na doskonałą okazję, aby na kochanych Zczubakach nieco się powzorować.

Czy ktoś z Was kojarzy zespół Movits!? Nie? To może pomoże Wam fakt, iż grupa ta pochodzi ze szwedzkiego Luleå? Że nie wiecie za bardzo gdzie to leży? Nic nie tracicie - musi być tam koszmarnie zimno, skoro mieszkańcom bliżej jest do lapońskiej siedziby Św. Mikołaja niż do stolicy swojego państwa. A co Wy na to, że grupę tworzy tercet: Johan Rensfeldt (wokal) - Anders Rensfeldt (multi-instumentalista i DJ) - Jocke Nilsson (saksofon)? Nic? Wcale mnie to nie dziwi.

Czytaj dalej >>

Kiełbasa (...) #4: Lewy czerwcowy

Historia, w której udział brali politycy, będący dziś u władzy bądź chcący tę władzę zdobyć w zbliżających się wyborach prezydenckich. Kazik w swojej piosence tylko o całe widowisko zahaczył, zajął się właściwie jednym z jego elementów.

Czytaj dalej >>

Nas & Damian Marley - Distant Relatives (2010)


Nas & Damian Marley
Distant Relatives
Universal, 2010

4.0

Nie powiem, czekałem na "Distant Relatives". Czekałem długo, bo Nas z Damianem Marleyem wciąż przekładali premierę swojego albumu. W końcu, doczekałem się. Ba, nawet się nie rozczarowałem, a wręcz przeciwnie! Wspólny projekt obu panów stał się dokładnie tym, czego się spodziewałem. Miała być prawdziwa bomba i jest prawdziwa bomba.

Zresztą, jakże bym mógł przewidywać inaczej? Przecież doskonale pamiętam znakomite "Road to Zion" z "Welcome to Jamrock". Tam pomiędzy Nasirem a Junior Gongiem wręcz iskrzyło. Tu jest to samo. Nieee, wróć... Tu jest jeszcze lepiej! Prawdziwa chemia między nowojorskim MC a synem legendy reggae - rap Nasa do wokalu Damiana pasuje idealnie. Gdybym musiał wybierać, powiedziałbym, iż to drugi z wymienionych jest tu postacią dominująca. Pozwólcie, że powtórzę: tylko wtedy, jeśli byłby to mus. W innym wypadku, postawiłbym pomiędzy nimi po prostu znak równości. Nie muszę chyba zaznaczać, że korzystnie na odbiór materiału wpływa też to, iż obaj czasem uzupełniani są przez śpiew Joss Stone, głos Stephana Marleya bądź nawijkę Lil' Wayne'a?

Muzycznie też jest moc. Więcej reggae, mniej hip-hopu, sporo patentów, nawiązujących do kraju przodków Nasira i Damiana - Afryki. Choćby jakieś takie bębny, używane potencjalnie przez dzikie plemiona w sercu sawanny / dżungli / pustyni (wyobraźnia teraz mnie ponosi, ale kumacie klimaty). Ogólnie rzecz ujmując, "Distant Relatives" jest bardzo melodyjne i przebojowe. Potencjał hitowy drzemie właściwie w każdym z utworów - nic tylko szturmować Billboard i inne takie wynalazki.

Poprzedni wpis, o rockowej odmianie Fisza i Emade, rozpocząłem od płomiennej nadziei, że był ich to jednorazowy wyskok. W przypadku tego projektu myślę całkowicie odwrotnie. Chciałbym, żeby Nas z Damianem Marleyem jeszcze kiedyś się spotkali i pomuzykowali trochę - nie tylko w ramach okazjonalnych występów scenicznych, niosących pomóc Czarnemu Lądowi, ale również na potrzeby kolejnych poczynań studyjnych. Byle od ogłoszenia prac nad nową płytą do jej premiery znów nie minęło tyle czasu. Drugi raz tak długiego oczekiwania nie zdzierżę!

Kim Nowak - Kim Nowak (2010)



Kim Nowak
Kim Nowak
Universal, 2010

2.0

Jednorazowy wyskok. Mam nadzieję, że właśnie tym jest Kim Nowak, tj. twór złożony z Fisza, Emade i Michała Sobolewskiego - gitarzysty, znanego choćby z Tworzywa Sztucznego.

Bracia Waglewscy wpadli na pomysł, żeby ponownie odlecieć od macierzystego dla nich gatunku, tym razem mierząc się z zajawką z dzieciństwa i czasów nastoletnich, czyli z brudnym, "garażowym" rockiem.

Nie powiem, fajnie słucha się Fisza w nowej (dla niego) stylistyce. Jego teksty znów stoją na kolosalnym poziomie, czego bynajmniej nie utrudniła przesiadka z brzmień hip-hopowych. Mniej ograniczeń, więcej możliwości - Bartek treść mógł skondensować, w dodatku nie musiał szukać rymów. Ta część projektu Kim Nowak faktycznie bez zarzutu.

Rzecz ma się gorzej z całym tym brudnym, garażowym rockiem. Wszystko niby dobrze, materiału słucha się całkiem nieźle, ale... Zawsze musi być jakieś "ale". Odnoszę wrażenie, że wszystko zagrano i skomponowano na przysłowiowe "jedno kopyto". Album zlewa się w jedną całość - gdyby nie rewelacyjna warstwa liryczna, trudno byłoby rozróżnić poszczególne numery. Jest też sporo prawdy w tym, co napisał Piotr Kowalczyk w majowej "Machinie": "Niektóre patenty wydają się tak oczywistymi kliszami skopiowanymi z rockowego języka, że można podejrzewać Fisza i Emade o poważne przedawkowanie gry Guitar Hero". Bracia Waglewscy chcieli nagrać, jak mniemam, coś brudnego i mocno gitarowego. Coś, co wałkowane było już pierdyliard razy. Był to ich karygodny błąd. Zero tu bowiem inwencji i oryginalności, z którą, przecież, zawsze synowie lidera Voo Voo tak się kojarzyli.

Tym razem Fisz i Emade nie potrafią przyciągnąć na dłużej. Znów rację przyznać muszę komuś innemu (Zbigniewowi Zeglerowi z CGM-u): "Gdyby płytę nagrali po prostu jacyś trzej młodzi chłopcy, to jej losy byłyby inne". Zajęli się tym jednak muzycy naprawdę rozpoznawalni, więc automatycznie zmienia się podejście słuchaczy i krytyków. Koniec końców - takie sobie. Nie powalające, ale również nie drażniące.

PS Fajnie, że album powstał na raz, dzięki czemu uzyskano brzmienie jeszcze brudniejsze, bliskie temu, jak zespół wypada na koncertach. Kurczę, tylko gdzie ja czytałem o tym, że "Kim Nowak" faktycznie nagrano na tzw. setę? Argh, nie pamiętam. Możliwe, że znów mi się pokiełbasiło.

Kocham Allegro

Na Allegro można znaleźć mnóstwo idiotów i debili, to prawda. Z drugiej strony, największy polski serwis aukcyjny kipi wręcz od rzeczy ciekawych, które można nabyć za naprawdę niewielkie pieniądze.

Czytaj dalej >>

Młodzi ustrzykowcy są w porządku

Jeszcze za czasów Polandu Kazik Staszewski śpiewał w "Młodych warszawiakach" (piosenka trafiła później na koncertówkę Kultu - "Tan" oraz na płytę dodawaną do książki Leszka Gnoińskiego - "Kult Kazika"), że "młodzi ustrzykowcy są w porządku". Oczywiście miał tu na myśli punkowe KSU, które udało mu się w pewnym stopniu wypromować i o którym w opasłym dziele Wiesława Weissa - "Kult. Biała Księga" wypowiedział się następująco:

"Wymiękłem. Grali jak z płyt na Zachodzie. Co prawda były to same przeróbki z polskimi tekstami, ale mocne wrażenie na mnie zrobili. (...) Postanowili zorganizować festiwal w Ustrzykach. (...) Tam zagrało KSU, zagrał Poland już w takiej nowej odsłonie i zespół Amoka Kanał. I pamiętam, że po występie Polandu oglądałem to KSU i mówię sobie: "Ja pierdolę, jak oni grają! Ja do takiego poziomu nigdy w życiu nie dojdę". (...) Ale potem ten zespół został ostro zdziesiątkowany, bo w Ustrzykach był dla pewnych ludzi solą w oku. Wojsko jednego, wojsko drugiego. W ten sposób ich załatwili. A potem, jak to się wykaraskało, to już nie takie KSU było, jakie pamiętam."

Czytaj dalej >>

Kiełbasa wyborcza #3: 100000000

Było o pierwszych wyborach, czas najwyższy zahaczyć o pierwszego, wybranego przez obywateli, prezydenta. Lech Wałęsa powiedział kiedyś - ba, obiecał! - że każdy Polak dostanie sto milionów złotych (wtedy nie była to tak kolosalna suma jak dziś, niemniej wciąż wysoka). Komentarz do tej wypowiedzi umieścił Kazik w piosence "100000000".

Czytaj dalej >>

Co się ze mną stało?!

Tak sobie patrzę na TOP10 moich ulubionych wykonawców wg statystyk na LastFM, drapię się w głowę i stawiam sobie fundamentalne pytania: Gdzie się podziały tamte prywatki? Gdzie ci mężczyźni? Co się stało z Magdą K.? I - wreszcie - czemu, do jasnej anielki, tylko 3 rapsy na 10 lokat?

Czytaj dalej >>

U mnie w Gorzowie... [1]

zdjęcie autorstwa Mateusza Miszona

U mnie w Gorzowie jest taki zespół - zwie się Kawałek Kulki - swego czasu dość popularny wśród polskiej młodzieży w wieku - ujmijmy to tak - licealno-studenckim. Debiutancki album przysporzył formacji sporo fanów, a utwór "Kolegi Tata" (zdecydowanie największy hicior z płyty) chętnie grany był w rozgłośniach radiowych, promujących szeroko rozumianą muzykę alternatywną.

Czytaj dalej >>

Kiełbasa wyborcza #2: Cyrk

"Cyrk" pochodzi z solowego debiutu Kazika, tj. "Spalam się" z '91 roku. Utwór jednak nie przeniknął dalej, w przeciwieństwie choćby do kawałka tytułowego, "Dziewczyn", "Świadomości" i piosenki "Jeszcze Polska...", osławionej dzięki "interwencji" senatora Jana Szafrańca z ramienia ZChN, który doszukał się w niej "paszkwilu" na hymn Polski. Numer nie przebił się na tyle, że zupełnie pominął go Leszek Gnoiński w wydanej przed dekadą książce "Kult Kazika".

Niezmiernie szkoda, że "Cyrk" nie trafił do szerszego grona słuchaczy. Ze święcą bowiem szukać drugiego utworu, który tak trafnie i - zarazem - błyskotliwie przedstawiałby pierwszą kampanię prezydencką w dziejach III RP.

Czytaj dalej >>

Kiełbasa wyborcza #1: Keszitsen kepet onmagarol

W początkowych założeniach miało nie być tutaj stałych cykli. Czas jednak szczególny, a i pewien pomysł do głowy wpadł. Przez najbliższe kilka tygodni, w każdą niedzielę, aż do 20 czerwca, będę umieszczał utwory, nawiązujące do wyborów prezydenckich, kampanii wyborczej, istoty głosowania w wyborach, jak i samej prezydentury. Dodatkowo, trochę odwołań historycznych. Zamierzam korzystać z twórczości znanych mi wykonawców, nie oczekujcie więc, że wyciągnę kawałek artysty, którego na co dzień nie słucham (a najwięcej będzie, no cóż, Kazika). Jeśli macie jednak jakieś ciekawe propozycje, walcie w komentarzach.

Czytaj dalej >>