Piosenka młodych wioślarzy

Jutro jadę na dwudniowy spływ kajakowy po Obrze - rzeczka ponoć spokojna, obecnie chyba tylko lekko dotknięta szalejącą w całym kraju powodzią. Skojarzenie z "Piosenką młodych wioślarzy" Kultu nasunęło mi się więc automatycznie. Szkoda tylko, że - poza tytułem - numer ten nie ma nic wspólnego z wiosłowaniem w jakimkolwiek wydaniu.

Tekst utworu jest bowiem o... No właśnie, o czym? Na dobrą sprawę Kazik śpiewa tu od rzeczy... Jasne, kawałek można byłoby interpretować na różne sposoby, tylko... po co? Treść numeru wydaje się być całkowicie przypadkową. Potwierdza to zresztą jeden z członków zespołu, Janek Grudziński:

"Numer zaistniał, bo miał neutralny tekst. On jest tak trochę o niczym, dlatego przeszedł przez cenzurę."
Co najważniejsze, wtóruje mu sam autor:
"To utwór, który generalnie zasuwał, żadnych specjalnych treści nie niósł. Był właściwie żartem muzycznym, zresztą funkcjonował pod tytułem "Venom"."
Z nazwą, pod którą kawałek został skomponowany, wywiązał się pewien problem. Venom był - w czasach, gdy numer powstawał - dość obciachowym zespołem metalowym, określanym przez muzyków Kultu mianem "pięknego hejwi". Patrząc na stare zdjęcia Brytyjczyków, zupełnie nie dziwi mnie, że tytuł utworu postanowiono w końcu zmienić. Dlaczego akurat "Piosenka młodych wioślarzy"? Sprawę wyjaśnić próbuje Staszewski:
"Głupio było dać tytuł "Venom". Został więc zmieniony na "Piosenka młodych wioślarzy", prawdopodobnie na zasadzie jakiegoś absurdalnego skojarzenia, które wtedy było czytelne dla mnie czy dla nas, a może w ogóle nie miało sensu."
Nieco szerzej wątek przedstawia Piotrek Wieteska, wtedy basista Kultu, dziś menadżer formacji, samego Kazika oraz założyciel i lider zespołu Buldog:
"Ja w ósmej klasie podstawówki trenowałem kajakarstwo, ale nie sądzę, żeby to miało wpływ. To już więcej miało wspólnego z filmem "Rejs", z jego klimatem, z jego legendą. Chodziliśmy na ten film, kiedy tylko była okazja, do Muranowa na przykład. Gruda zna go na pamięć. W filmie nie ma co prawda wioślarzy, ale jest Wisła, jest rejs statkiem. Jeśli dobrze pamiętam, to ja zapytałem Kazika: "No, ale jaki tytuł damy?". Na co on: "Piosenka młodych wioślarzy". Pomyślałem: absurdalne, ale fajne. Obaj lubiliśmy absurdalne poczucie humoru. Być może Kazik miał to w głowie już wcześniej, ale pamiętam, że wtedy rzucił to tak od niechcenia, z powietrza."
Co ciekawe, muzycy byli w wyborze tej przedziwnej nazwy konsekwentni i postanowili pójść za ciosem podczas "kręcenia" teledysku, o czym znów mówi Wieteska:
"Był pomysł, że skoro "Piosenka młodych wioślarzy", to robimy to z archiwaliów: jacyś wioślarze, coś z klimatu "Rejsu" i tak dalej."
"Piosenka młodych wioślarzy" była - zarazem - debiutem Kultu na rynku fonograficznym. Utwór pojawił się na składance "Jeszcze młodsza generacja" wydanej przez Tonpress (nieco więcej nt. tego wydawnictwa pisałem tutaj). Jak to się w ogóle stało, że zespół, który - jak do tej pory, w zgodzie ze swoim punkowym rodowodem - brzydził się komercją, z dala omijając wszelkiej maści studia, zdecydował się na nagranie? Stało się to trochę przypadkiem, a towarzyszyło temu zdarzenie dość przykre.

W sierpniu '84 Kult po raz kolejny wystąpił w toruńskiej Od Nowie, jako zwycięzca IV Festiwalu Nowofalowych Grup Rockowych. Piotrek Wieteska musiał na ten koncert pożyczyć bas od swojego znajomego. Dodajmy, że była to gitara droga i markowa. Pech chciał, że została ona skradziona. Dotkliwość tego gorzkiego doświadczenia najlepiej ilustruje sam muzyk, który za instrument musiał zwrócić właścicielowi:
"Średnia pensja wynosiła wtedy 10-20 tys. zł, a ten bas kosztował 110-120 tys. Podjąłem więc pracę w takiej firmie na Tarchominie. Stałem przy taśmie, składałem kosmetyki. Brałem godziny nadliczbowe, żeby jak najszybciej pozbyć się długu. Zaczynałem o szóstej rano i zasuwałem do wieczora. Razem z nadgodzinami zarabiałem - to była firma polonijna, a więc dobra fucha - 17 tys. zł miesięcznie. Powyżej średniej. Robiłem to kilka miesięcy. Mama Kazika pożyczyła mi 20 tys., może trochę więcej. I na szczęście pomogli mi też koledzy z Kultu, którzy zrzekli się honorarium, bodajże 45 tys. zł, za nagranie "Piosenki młodych wioślarzy"..."
Do "zdradzenia swoich ideałów" muzycy Kultu zostali więc poniekąd zmuszeni. Kto wie, jak potoczyłaby się historia grupy, gdyby nie ta kradzież? Może Kult nic by nie znaczył na rodzimym rynku, a Kazik nie przyczyniłby się w takim stopniu do rozwoju polskiej muzyki rozrywkowej?

Co się jednak stało, że na "Jeszcze młodszą generację" trafił "żart muzyczny", a nie jeden z przebojów, których już w tamtym okresie formacja miała kilka? Opowieść dajmy zacząć Staszewskiemu:
"Nagrałem na kasetę dla Tonpressu nasze sztandarowe utwory. Był "Berlin", była "Wódka", był "Konsument", była bodajże "Ostatnia wojna" - cztery numery. A ponieważ na końcu zostało trochę miejsca, wszedł też "Venom". Marek Proniewicz z Tonpressu oddzwonił, że owszem, wyraża chęć, no i że chodzi mu o tę piosenkę. Szczerze mówiąc, byliśmy takim wyborem mocno rozczarowani, ale decyzja już zapadła, zaczęliśmy więc przygotowywać się do sesji."
Dlaczego Proniewicz postawił właśnie na "Venoma"? Odpowiedzi należy szukać u źródła:
"Mnie interesowało, żeby nie było tam treści, które mogłyby mi zablokować całe wydawnictwo. Wiemy jakie to były czasy. (...) Pamiętam w każdym razie, że chcieli mnie zakręcić w stronę tych swoich sztandarowych utworów, a ja chciałem coś, o czym wiedziałem, że nie zablokuje mi całej płyty. Ona była celem nadrzędnym. Chodziło o to, żeby pokazać różne zespoły, wiadomo, w swoich kawałkach, ale to niekoniecznie musiały być sztandarowe utwory."
"Piosenka młodych wioślarzy" to jeden z ważniejszych numerów w historii Kultu, choć - jak mówił Kazik - "nigdy nie znalazłby się na żadnej płycie, gdyby nie decyzja Marka Proniewicza, który wyrzucił nam 4 sztandarowe kawałki, a wybrał coś, co było zapchajdziurą"...

Czasem aż niepojętym jest to, co może wyniknąć ze splotu przypadkowych zdarzeń....

Korzystałem z:
"Kult. Biała Księga" Wiesław Weiss, (kosmos kosmos), 2009


Leave a Reply