Wywiad z Solarem i Białasem


1 września był dla Solara i Białasa datą przełomową. Tego dnia swoją internetową premierę miał ich pierwszy, długogrający album. Ponad miesiąc później, 8 października, duet promował swoją płytę w Gorzowie Wielkopolskim (tu relacja). Parę godzin przed koncertem spotkałem się z autorami "Z ostatniej ławki" i porozmawiała o kondycji polskiego rapu, Hip Hop Kempie i planach na przyszłość.

Litoslav: Zadowoleni z reakcji po premierze płyty?

Solar: Zadowoleni z reakcji ludzi, ale nie z reakcji rynku. O ile opinie są dobre, o tyle płyta nie schodzi nam jakoś zajebiście.

Białas: Ale dzięki niej otwiera się parę ciekawych furtek. I może w przyszłości wyjdzie z tego coś fajnego.

L: Na płycie i poprzedzającym go mixtapie zajadle krytykujecie polski rap. Co jest z nim nie tak?

S: Sporo rzeczy jest nie tak. Generalnie to, o czym nawijamy. Jakiś nepotyzm, tak to nazwijmy. Nie ci najlepsi dostają szansę, tylko ci, co mają znajomych, którzy zrobią im promocję. W wielu przypadkach wychodzą płyty marne jak skurwysyn, a przez to, że wytwórnia daje hajs na cztery klipy i robi dobry PR, plus zachęca czterech w miarę dobrych raperów do dogrania się, to płyta sprzedaje się całkiem nieźle.

Poza tym, media mają wyjebane na tych, którzy nie należą do większych wytwórni. Tak naprawdę jest to strasznie zamknięte, hermetyczne środowisko. Starsi stażem raperzy nie pomagają młodym, tylko murują się i traktują rap kapitalistycznie. No może ostatnio trochę wyciągają dłoń do undergroundu, bo sami już nie dają rady.

Kolejny problem dotyczy koncertów. Organizatorzy nie płacą hajsu. Trudno oczekiwać, żeby wszyscy cały czas chcieli występować tylko ze względu na zajawkę.

L: Ale nie uważacie, że jest trochę przesadą umieszczanie starego, wyśmiewanego freestyle'u Eldo do swojego numeru?

S: Powiedzmy może najpierw o Pariasie: po premierze ich płyty oglądałem różne wywiady i trochę głupio mi się zrobiło, że potraktowaliśmy ich jako całość (tak można interpretować mój wers "Olej Parias"). Nie wydaję mi się, żeby Pelson i Włodi byli godni potępienia, wydają się ogarniętymi wyluzowanymi typami - rapowo też. A jaki jest Eldo, każdy widzi.

B: Co do freestyle’u Leszka jest on dla nas śmieszny. Sam Eldo mówił, że trzeba mieć do siebie dystans, więc nie rozumiem, dlaczego tak się tym oburzył.

S: Kompletnie nie uważam, żeby była to przesada. Z praktycznej strony wyglądało to mniej więcej tak, że nagraliśmy kawałek i padł później pomysł, żeby wstawić tam jego wokal. Pośmialiśmy się pół godziny…

B: …wstawiliśmy i wrzuciliśmy do netu. Przypadkowo było to w premierę płyty "Parias".

S: Tak, ten kawałek był nagrany ze 3 miesiące wcześniej. Tego dnia spotkaliśmy się, żeby nagrywać płytę dalej i ten numer puściliśmy jako taką zapowiedź.

L: Czyli nie boicie się "liścia na odmułę"?

S: Były dwa spotkania i jakoś rzeczonego "liścia" nie było. Także chyba jest spoko.

L: A co z Vieniem? "Leci jednym flow drugą dekadę"…

S: Bo tak jest. Generalnie nie mam nic do niego, niech sobie rapuje. Leci jednym flow drugą dekadę i o tyle chodzi w tym wersie.

L: I nie czujecie się od niego lepszymi raperami?

S: Strasznie narcystyczne byłoby mówienie: "O, jestem lepszy". Każdy może sam ocenić kto jest lepszy, bo to sprawa subiektywna - nie do mnie należy ta ocena.

L: A dla Was? Trzech, może pięciu, najlepszych? Pomijając siebie wzajemnie.

S: Dla mnie – Sobota. Świeży, zajebisty…

B: Tak, potwierdzam.

S: Jaram się jeszcze Zeusem. I Łona jest dalej mega raperem. Zawsze ceniłem Tedego, ale ostatnio wydał tych płyt dziesięć w rok i tak trochę zamulił.

B: Też bardzo cenimy raperów, z którymi współpracujemy: Danny, TomB, Bonson, Tetris…

S: W każdym razie, taka czołówka, która teraz mi przyszła do głowy, to właśnie Sobota, Zeus i Łona.

L: To tak na marginesie, podoba się nowa płyta Łony?

S: Jeszcze nie jestem do końca z nią osłuchany, ale raczej fajna.

B: Trzeba przesłuchać ją 300 razy, żeby ją w 100% zrozumieć.

S: Właśnie za pierwszym razem jak ją przesłuchałem, to tylko delikatnie, żeby ją "musnąć". Brzmieniowo – zajebiście. Po czym jak zacząłem się głębiej zastanawiać, to wydawała mi się popierdolona, bo wielu rzeczy po prostu nie skumałem. Teraz, jak zacząłem się wkręcać, to doceniam. Co mogę więcej powiedzieć? Świeży raper, pomysłowy, oryginalny na maksa. Tak jak Webber. Nic, tylko się jarać.

L: To teraz może trójka najbardziej przehajpowanych MCs…

S: Szkoda, że nas zmuszasz do takich rzeczy, bo to jakby taki diss w wywiadzie. A to jest słabe.

B: I też trudno kogoś na szybko krytykować.

S: Nie ma co tworzyć jakichś pojebanych rankingów. Dla niektórych my jesteśmy przehajpowanymi raperami, dla niektórych może być to Zeus, Łona albo Sobota. Chodzą mi po głowie różne ksywki, ale nie chcę cisnąć tych ludzi. Nic do nich nie mam, tylko tyle, że dziwi mnie odbiór ich tracków.

L: A jak wspominacie Kempa?

B: Miałem okazję wystąpić na main stage'u, co było, kurwa, niesamowite. Gdy stanąłem na scenie i zobaczyłem tych wszystkich ludzi, to czułem się jak na pierwszym koncercie. Chyba najlepszy moment w moim życiu.

S: Ja już czwarty raz byłem na Kempie i nie miałem takiej zajawki jak na poprzednich edycjach, bo generalnie wyglądało tak samo jak wcześniej. Ale jak zawsze spoko. Tyle że przepity trochę za bardzo. Za dużo czasu spędzonego na polu, za mało na koncertach.

L: Właśnie, jakie koncerty najbardziej się spodobały?


S: Najbardziej? Koncert, kurwa, na polu. Koncert alkoholowy. Nie no, były jakieś zajebiste koncerty, ale mam taki burdel w bani, że, bez kitu, nie pamiętam po prostu nic.

B: Zapomniałem dokładną nazwę, ale najlepiej wspominam tych Niemców, którzy grali dokładnie przed hymnem  [K.I.Z. – przyp. red.]. Zrobili straszny odlot. Strzelali dymem, rzucali piórami, odpalali płomienie. Konkret.

L: Na Kempie także kręciliście klip.

S: Właściwie to kręciliśmy dwa klipy. Do "Hajlajfu" z popkillerowej składanki, który teraz będziemy kończyć…

B: Tylko nie wiadomo, czy akurat te ujęcia z Kempa się pojawią…

S: Akurat w "Hajlajfie" się chyba pojawią.

B: Kręciliśmy też do kawałka "Nienormalnie" z Bonsonem.

S: Ale to już było takie dziwne.

B: Tak, to był już któryś dzień melanżu i niektóre pomysły bywały za odważne.

S: Choćby wyjście z buta z obsranego ToiToi-a…

Wracając, wszystko zależy od tego, jak to wszystko poskładają spece z Popkillera. W każdym razie, zaznaczyliśmy, że najpierw klip idzie do porządnej autoryzacji.

L: Dobrze, że wspomnieliście. Białas, co Ci dała ta cała popkillerowa akcja? Co o niej sądzisz?

B: Ogólnie inicjatywa bardzo fajna. Może ja bym dobrał trochę inny skład, ale nie ma co narzekać. Cieszę się, że mogłem nawinąć kawałek na bicie Ostrego. Popkiller zrobił kozacki klip, teraz możemy kręcić teledysk do "Hajlajfu". Sporo dobrego z tego. Dla nas, nie tylko dla mnie.

L: A plany na przyszłość? Nowa płyta, jakieś featuringi?

S: Featuringów mnóstwo. Niedawno zostaliśmy zaproszeni na producencką płytę DonDe. Teraz nagraliśmy kawałek na płytę Volta. Zostaliśmy też zaproszeni na mixtape DJ Gondka na bitach Złotych Twarzy. Oprócz nas pojawią się ludzie z czołówki. I jeszcze Wini do nas niedawno zadzwonił…

B: Mieliśmy nie zdradzać.

S: Racja, nie będziemy zdradzali. Generalnie taka akcja związana z wytwórnią STOPROCENT. Ma być hip-hop, kilku spoko gości i Matheo – tyle możemy powiedzieć. Ale czy to dojdzie do skutku, to też ciężko przewidzieć.

L: A co z Waszymi nagraniami? W duecie, solowo…

B: Teraz mamy przerwę, jesteśmy zmęczeni po nagraniu „Z ostatniej ławki”. Gdyby w tej chwili miało coś powstać, to byłoby to w tym samym klimacie, a to nam nie pasuje. Chcemy odpocząć od tego wszystkiego i jak wpadną nam do głowy jakieś świeże pomysły, to na pewno coś zrobimy. Są już jakieś plany, ale to jeszcze za wcześnie, żeby o tym w ogóle mówić.

S: Przez ostatnie dwa lata wydaliśmy pięć płyt, także jesteśmy trochę wypaleni. Przyszło zmęczenie. Trzeba poczekać na lepszy moment.

L: Dzięki za wywiad i powodzenia.

foto: Daniel Chociłowicz

Leave a Reply