L.U.C.
Kosmostumostów
EMI Music Poland, 2011
3.5
To niewiarygodne, ale najbardziej przeintelektualizowany raper w kraju stał się bardziej przystępny dla polskiego odbiorcy. A już na pewno dla wrocławskiego.
Gdyż "Kosmostumostów" dedykowane jest stolicy Dolnego Śląska. L.U.C nie byłby jednak sobą, gdyby zaproponował jedynie muzyczny przewodnik po mieście. Historie z jego życia przeplatają się tu wątkami zmyślonymi, wręcz surrealistycznymi, które jednocześnie są trafnymi metaforami, m.in. miejscowej architektury (polecam numer tytułowy). Całe szczęście, nie ma mowy o wizjach na tyle pokręconych, że aż niezrozumiałych dla przeciętnego słuchacza, co było bolączką wielu poprzednich wydawnictw tego artysty. Tu zupełnie starcza głowa na karku i wnikliwe obcowanie z płytą. Powiem więcej, nawet ci, dla których klimaty 71 są czymś odległym jak Władywostok, odnajdą coś dla siebie. Coś o studentach, miłości, gorszącym dizajnie przestrzeni miejskiej (znane od paru miesięcy "Pospolite Ruszenie" z Sokołem), czy kolejny manifest za legalizacją marihuany (świetne "Samomasujące ulice chcą zieleni" z Mesajahem). Goście to w ogóle mocny punkt płyty. I to nie tylko ci hip-hopowi, choć bez wątpienia Trzeci Wymiar czy Waldemar Kasta robią swoje. Prawdziwym smaczkiem, wrocławskim smaczkiem, jest udział wrocławian spoza środowiska. Dla przykładu, profesor Miodek, znany specjalista od języka polskiego, raczy krótkim wywodem odnośnie etymologii nazwy miasta, z którym jest związany. I nic nie szkodzi, że to miasto, z niemiecka Breslau, nie pierwszy raz staje się bohaterem wydawnictwa muzycznego (pamięta ktoś jeszcze zeszłoroczne dzieło Igora Boxxa?). Ważne, że L.U.C zdołał wokół niego zbudować spójną - z jednej strony przystępną, z drugiej nieco szaloną - historię, którą wzbogacił o dźwiękowe tło z pogranicza rapu, trip-hopu i nienazywalnych eksperymentów. Czego chcieć więcej?
7 Comments
Kurde. Pierwsza płyta L.U.Ca, którą olałem... i chyba żałuję.
"Samomasujące ulice chcą zieleni" nie są manifestem za legalizacją marihuany.
Może to po prostu nadinterpretacja z mojej strony. Bo jasne, na pierwszy rzut oka to utwór o tematyce podobnej do "Pospolitego ruszenia". Czytałem między wierszami - może mnie to zgubiłem i trochę przesadziłem. ;)
To chyba jednak jest manifest za legalizacją :P to nie jest nadinterpretacja :P
Profesor Miodek nie pochodzi z Wrocławia.
Bardzo ładnie, pozytywnie - więc czemu tylko 3,5?
Jak powiedział sam LUC "Samomasujące Ulice" są pół na pół, jeśli chodzi o legalizację marihuany i zieleń miejską;)