Lot nad szerszenim gniazdem
Każdej wiosny przychodzi mi walczyć z szerszeniami. Upodobały sobie strych w mojej kamienicy. Widzę je tak często, że opanowałem kilka ciekawych technik pozbywania się ich (zwykłe ubijanie gazetą stało się nudne):
- metoda "na Greka": samodzielnie narobić smrodu (tu: zwabić owady), a następnie błagać najbogatszą osobę w spółdzielni o ich unicestwienie;
- odwrotna metoda Josepha Fritzla: porwać królową wraz z synami, zamknąć ich w piwnicy i nakazać intensywne współżycie, a następnie nagłośnić skandal na skalę światową;
- spiskowa metoda Antoniego Macierewicza: rozpylić hel, a po twardym lądowaniu szerszenia upewnić się, że nie żyje, oddając kilka strzałów (koniecznie w dwudziestej sekundzie!);
- metoda z Sosnowca: najpierw "hyc, o podłogę, spory owad, bęc", potem zaangażować cały kraj w sprawę rozwiązania tzw. zaginięcia Bogu ducha winnego Andrzejka (imię tzw. nieszczęśliwej ofiary);
- metoda "na Domenica Strauss-Kahna": zabić szerszenia w pokoju hotelowym, następnie – z uwagi na wątłe zeznania świadka – stracić godziwą posadę oraz przegrać wybory prezydenckie, zanim się one w ogóle zaczęły, zaś na koniec wynająć prawników, którzy sprawią, że sąd oczyści nas z zarzutów;
- metoda "na Osamę ben Ladena": zorganizować największy w historii atak terrorystyczny na szerszenie gniazdo i zginąć w odwecie po 10 latach globalnej wojny ludzi z szerszeniami i sprzymierzonymi z nimi owadami (m.in. osami, pszczołami);
- metoda "na Euro 2012": zbojkotować ukraińską część gniazda, żywo interesując się zabijaniem wyłącznie polskich szerszeni;
- metoda "na Obelixa": zlikwidować całe pokolenia szerszeni jednym pacnięciem ręką, w międzyczasie niszcząc rzymski obóz warowny i zjadając przynajmniej cztery dziki;
WOJCIECH SOKÓŁ
2 Comments
nie wiem co trzeba mieć w głowie żeby wpaść na taki pomysł (chyba trzeba być Noidem), ale fajny, wiadomo
O, widzę, że mój rodzimy Sosnowiec jest nawet u Ciebie :)