Taki tam felieton, czyli wpis kompletnie niemuzyczny

Kolejne z zadań na studiach - felieton. Tym razem odrzucony dlatego, że dalej przechodziło ledwie 20, a z tych 20 większość od mojego była zwyczajnie lepsza (i stwierdzam to ja). Redaktor Niczyperowicz wybrał takie, a nie inne, jak dla mnie spoko, bo było kilka kos, przy których mordka sama wykrzywiała się w banana. Inna sprawa, że w tym felietonie follow-upowałem sam siebie (dokładnie stąd i stąd), więc ja się i może jaram, ale już inni - niekoniecznie. No, to sami przeczytajcie. Wrzucam w wersji, którą oddałem na zajęciach.

Lot nad szerszenim gniazdem

 Każdej wiosny przychodzi mi walczyć z szerszeniami. Upodobały sobie strych w mojej kamienicy. Widzę je tak często, że opanowałem kilka ciekawych technik pozbywania się ich (zwykłe ubijanie gazetą stało się nudne):
  • metoda "na Greka": samodzielnie narobić smrodu (tu: zwabić owady), a następnie błagać najbogatszą osobę w spółdzielni o ich unicestwienie;
  • odwrotna metoda Josepha Fritzla: porwać królową wraz z synami, zamknąć ich w piwnicy i nakazać intensywne współżycie, a następnie nagłośnić skandal na skalę światową;
  • spiskowa metoda Antoniego Macierewicza: rozpylić hel, a po twardym lądowaniu szerszenia upewnić się, że nie żyje, oddając kilka strzałów (koniecznie w dwudziestej sekundzie!);
  • metoda z Sosnowca: najpierw "hyc, o podłogę, spory owad, bęc", potem zaangażować cały kraj w sprawę rozwiązania tzw. zaginięcia Bogu ducha winnego Andrzejka (imię tzw. nieszczęśliwej ofiary);
  • metoda "na Domenica Strauss-Kahna": zabić szerszenia w pokoju hotelowym, następnie – z uwagi na wątłe zeznania świadka – stracić godziwą posadę oraz przegrać wybory prezydenckie, zanim się one w ogóle zaczęły, zaś na koniec wynająć prawników, którzy sprawią, że sąd oczyści nas z zarzutów;
  • metoda "na Osamę ben Ladena": zorganizować największy w historii atak terrorystyczny na szerszenie gniazdo i zginąć w odwecie po 10 latach globalnej wojny ludzi z szerszeniami i sprzymierzonymi z nimi owadami (m.in. osami, pszczołami);
  • metoda "na Euro 2012": zbojkotować ukraińską część gniazda, żywo interesując się zabijaniem wyłącznie polskich szerszeni;
  • metoda "na Obelixa": zlikwidować całe pokolenia szerszeni jednym pacnięciem ręką, w międzyczasie niszcząc rzymski obóz warowny i zjadając przynajmniej cztery dziki;
 Oczywiście można byłoby po prostu wezwać strażaków i zlikwidować gniazdo, ale po co, skoro można zrobić to metodą „na Homera Simpsona”, ściągając na siebie i swoją rodzinę kłopoty (tu: szerszenie), tylko po to, by w scenie finałowej je zwyczajnie zjeść. Żywcem. Albo z grilla.

WOJCIECH SOKÓŁ

2 Comments

  • 21 maja 2012 19:14 | Permalink

    nie wiem co trzeba mieć w głowie żeby wpaść na taki pomysł (chyba trzeba być Noidem), ale fajny, wiadomo

  • 27 sierpnia 2012 21:31 | Permalink

    O, widzę, że mój rodzimy Sosnowiec jest nawet u Ciebie :)

  • Leave a Reply