Nie odejdę stąd

Przesłuchałem ze 2 razy to nowe POE. Wnioski?

1. "Nie odejdę stąd" to ewidentnie najlepszy numer z płyty. "Przebój pierwszej wielkości" oparty na wpadającym w ucho bicie i tekście, który może nie jest najwyższych lotów, ale oparty został na prostym patencie, dzięki któremu treść wbija się w pamięć. Moim zdaniem największy hip-hopowy hicior made in Poland w tym roku.

2. Głos Ostrego wciąż mnie denerwuje. Ok, tu już nie przesadza z jego modelowaniem. Irytująca jest jednak sama jego barwa, ta psująca wszystko chrypa. Aż nie chce się wsłuchiwać tekst. Mam nadzieję, że nie zostanie to odczytane jako element masowej nagonki na Ostrowskiego. Po prostu nie potrafię słuchać tego "nowego" Adama. Trzeba jednak zaznaczyć, że przecież przemiany nie przeszedł tylko głos łódzkiego rapera, ale też moje upodobania.

3. Emade FTW. Kozackie bity. Dobrze, że do "Złodziei Zapalniczek" dołączono drugi kompakt z instrumentalami. Good choice.

I... to tyle. Do albumu pewno nie wrócę, jeno do kapitalnego singla. Ostry A.D. 2010 już nie jest tym raperem, jakim był dla mnie tak ze 3 lata wstecz. Przykład "Nie odejdę stąd" pokazuje jednak, że czasem potrafi mnie zainteresować. Mam nadzieję, że będzie mu się to udawało jak najczęściej.

5 Comments

  • Anonimowy
    4 grudnia 2010 12:24 | Permalink

    "ty znasz ten stan" dużo lepszy

  • 4 grudnia 2010 16:24 | Permalink

    widzę to podobnie.

  • 4 grudnia 2010 16:27 | Permalink

    Jestem wielkim fanem POE. POE z 2005. Emade jest fantastycznym producentem, uwielbiam jego bębny, basy, syntezatory. Tutaj jest nieco brudno, faktycznie może przypominać to wyczyny muzyczne Ostrego na Jazzurekcji (mojej ulubionej solowej płycie Adama). Jest podobnie choć tutaj bębny są nieco mocniejsze a sample brudniejsze jest większy chaos. Fajnie; choć jak pisałem, Emadego stać na więcej. Więcej pokazał na każdej swojej płycie którą produkował. Więcej pokazał na POE1.

    Ostry hmmm. Nie ukrywam, mam wielki sentyment do twórczości Adama zarówno jako producenta jak i rapera. Album był zapowiadany jako nagrany spontanicznie, praktycznie na freestyle (podobnie jak POE1, które też jakoś w tydzień powstało, z tego co wiem). Tej płycie nie wyszło to na dobre, teksty są bardzo słabe, po Ostrym należy spodziewać się więcej (choć od kilku płyt nie zaskakuje i równa w dół. Niestety).

    Jak po Ostrym nie spodziewałem się wiele, tak Emade też mnie nie zaskoczył. Najlepszy bit na płycie to ten fragment ze wstępu (Szef kuchni?).

    Niestety album brzmi jak jeden wielki odrzut - a szkoda.

  • Anonimowy
    4 grudnia 2010 20:13 | Permalink

    tego się nie da słuchać (mówię o takich opiniach i komentarzach na temat ostrego) :D

  • Anonimowy
    7 grudnia 2010 14:34 | Permalink

    Po singlu spodziewałem się dużo, dużo więcej.. "Nie odejdę stąd" to absolutny kozak w tym roku, IMHO. Reszta bez szału, nie lubię już słuchać Adama, chociaż mam do niego ogromny szacunek. 5!

  • Leave a Reply