Gustoprześwietlacz 2.0: Axun


Mateusz "Axun" Kołodziej - założyciel, pomysłodawca i redaktor naczelny projektu AxunArts. Swoich zainteresowań nie zamyka do jednego gatunku muzycznego, choć - tak jak wielu w Gustoprześwietlaczu nr 2 - zaczynał od rapu. Kocha Madonnę, Andrzeja Piasecznego, Jerzego Pilcha i TDF-a. Jeszcze raz powiem: KOCHA ich. I to bezkrytycznie. Magister polonistyki, czy czegoś w tym rodzaju. Napisał książkę, w której przedstawił przykładowe lekcje polskiego z wykorzystaniem muzyki rozrywkowej. Więcej takich osób w szkolnictwie, to ludzie zaczną chętniej uczęszczać do wszelakich placówek oświatowych. Poznajcie go i jego gust:

Słowem wstępu – ja nie mam dobrego gustu. Trzymam się dewizy, niczym krytyk filmowy z filmu "Job", że coś jest głupie, bo jest głupie, a nie dlatego, że ja tego nie rozumiem. Mam dużo płyt na półkach, ale ciągle słucham tylko 13-15 tytułów, z czego w zasadzie jestem po trosze dumny – bo przynajmniej znam te naście płyt w całości, a nie tylko pojedyncze single. Dlatego też selekcja dziesięciu ulubionych piosenek była dla mnie rzeczą trudną, niemniej jednak, jak widać poniżej, wykonalną.

1. Common – Real People


"Be" to mój ulubiony krążek. Nie tylko Commona, nie tylko jeśli chodzi o rap, czy też muzykę zagraniczną. To jest po prostu moja ulubiona płyta w ogóle. Nie ma lepszej. Common jest raperem lirycznym, co bardzo mi odpowiada. "Real People" jest tego dowodem. Pamiętajcie, real people walk in the streets.

2. Oxy.Gen feat. Sokół – Gdybym wiedział, że istniejesz (Angela)


Powiedziałem to kiedyś mojej znajomej i nic nie szkodzi na przeszkodzie, żebym powtórzył to tutaj, na łamach blogu Maćka: "Gdybym miał robić muzykę, gdybym miał pisać teksty, nagrywać piosenki, chciałbym robić to w takim klimacie, jak ten kawałek".

3. Madonna – American Life


Jestem fanem. Nikt mnie nie przekona, że to nie jest Królowa Popu. Z wyborem jednej piosenki z jej repertuaru miałem problem. W finałowej rozgrywce wahałem się pomiędzy "Material Girl" a "American Life". Ostatecznie postawiłem na ten drugi numer. Dlaczego? Sam nie wiem. Może to ten mundur...

4. Adele - Don't You Remember


Najnowsza, pod względem chronologicznym, piosenka na tej liście. Przeczytałem ostatnio, że Adele większość (lub też całość?) tekstów na swoją drugą płytę napisała pod wpływem alkoholu – wszystko przez to, że wcześniej rzucił ją chłopak. Zaczynała pić wieczorem, urywał się jej film, na drugi dzień budziła się na kacu, a na stole leżały zapisane kartki. Czytała i sama była sobą zaskoczona. Osobiście mogę sam finansować zakupy alkoholu dla tej pani, mogę się z nią związać i po jakimś czasie zostawić, byleby miała temat na trzecią płytę. Co do "Don't You Remember", to lubię moment refrenu. Nie wiem czy moi sąsiedzi podzielają moje zdanie, ale w każdym razie słuchają go solidarnie ze mną.

5. Ania Dąbrowska - Jesteś jak sen o spadaniu


"Przeważnie słucham w kółko (...) – za sześćsetnym, a nieraz już za pięćsetnym razem muzyka wchodzi w krew w sensie ścisłym. Wysłuchasz jednego kawałka kilkaset razy z rzędu i możesz mieć absolutną pewność: cztery minuty muzyki zagościły w tobie na dobre. Możesz je sobie w każdej chwili na wewnętrznej aparaturze puścić." – pisał Jerzy Pilch w swoje książce pt. "Marsz Polonia". Piosenkę Ani Dąbrowskiej mam właśnie zapisaną co do taktu w swoim wewnętrznym odtwarzaczu.

6. Bruce Springsteen - Streets of Philadelphia


Jeśli pamięć mnie nie myli, to Boss pojawiał się już w tym cyklu wcześniej. Wcale mnie to nie dziwi, bo Springsteen, jak na Bossa przystało, jest właśnie muzycznym szefem. Lubię szczególnie w tym utworze perkusję i to magiczne mruczenie w tle.

7. Motörhead - Ace Of Spades


Nie będę pozował w tym momencie na znawcę. Mój pierwszy kontakt z tym utworem, to oczywiście pewna gra komputerowa, w którą zapewne większość z Was miała okazję zagrać chociaż raz w życiu. Przy jego akompaniamencie dobrze śmigało się na desce "na monitorze", jak i przemierzało ulice swojego miasta w tzw. realu. Tak już na marginesie: Lemmy to jest gość, który mógłby być wzorcem dla innych muzyków nieradzących sobie w kontaktach z wytwórniami, mediami, fanami i ogólnie całą biznesowa otoczką związaną z przemysłem muzycznym. A, i mógłby udzielać korepetycji z zakresu "życia i radzenia sobie z nałogami". Chociażby takiej Amy Winehouse z pewnością by się przydało kilka dodatkowych lekcji.

8. Irena Jarocka - Kawiarenki


Mój niepodważalny numer jeden od lat. Nie pamiętam dokładnego dnia, o okolicznościach już nie wspominając,  kiedy usłyszałem "Kawiarenki" pierwszy raz. Pewne jest jedno – od razu wiedziałem, że to jest mój hit, moja piosenka, która towarzyszyć będzie mi przez naprawdę długie lata. I tak towarzyszy do dzisiaj.

9. Blondie – Rapture


Debbie Harry była dla naprawdę wielu wokalistek kimś w rodzaju pierwowzoru. I chociaż ani Madonna, ani Christina Aguilera, ani Patti Smith, ani Courtney Love, ani tym bardziej Lady Gaga nie przyznają się do tego nigdy, zawsze patrzyły na Debbie z lekką zazdrością. Owszem, osiągnęły więcej od niej, ale to pomysły "matki ery new wave" (po odpowiednim przetworzeniu i dostosowaniu do późniejszych realiów rynku) pozwoliły im na wejście na sam szczyt. A "Rapture" wybrałem ze względu na ten rymowany fragment.

10. Tede – Zeszyt rymów


Na koniec wasz ulubiony Wieprz z czasów, kiedy był jeszcze łysy, nie był nazywany Wieprzem, wszyscy byli jego fanami, a połowa tych, co dzisiaj go hejtują, nawet nie wiedziała, że istnieje coś takiego, jak rap. Tyle. Dzięki za poświęcony czas.

Common -  zieeeewam. Ale bit bardzo przyjemny. Oxygen+Sokół - chyba nigdy tego nie słyszałem. A zajebiste. Naprawdę. Madonna? Całkiem spoko. Ale żeby wybrać akurat "American Life"? Królowa popu ma chyba w swoim repertuarze lepsze numery. Adele - zaiste zajebiste. Świetny głos ma dziewczyna. Propsuję. Ania Dąbrowska - zawsze spoko. Też fenomenalny wokal. Tylko Axun rzucił tu jakąś marną koncertową wersję, którą słychać gorzej niż polskich artystów na Hip Hop Kempie. Bruce Springsteen - pojawił się, pojawił. A ja ostatnio słuchałem całą dyskografię Bossa, co było sporym wyzwaniem, zważywszy na ilość pozycji. Co do "Streets of Philadelphia" - wolę żywsze utwory Bruce'a. Klasyczne "Born in the U.S.A." na przykład. Motörhead - zabrzmiał pierwszy akord, a ja już widziałem przed oczami "Tony Hawk's Pro Skater 2". Mega rzecz. Irena Jarocka - wytrzymałem do 44. sekundy. Może znów przez katastrofalną jakość, może przez coś innego, nie wiem. Blondie - początek nudny tak, że ja pierdolę. Później zaczyna się coś dziać. Tede - a może być, całkiem okej. I to by było na tyle. Ale zaraz, zaraz! Axun! Gdzie jest Piasek?! No gdzie? Gdzie kurwa?

7 Comments

  • 25 sierpnia 2011 12:14 | Permalink

    Wielkie propsy za Commona i Bossa. "Be" to też moje ścisłe top, faworyta mam innego, ale to już zobaczycie wkrótce. ;)

  • 25 sierpnia 2011 13:01 | Permalink

    To zabawne, że miałeś Tony'ego 2 przed oczami, biorąc pod uwagę, że to chyba z trójki.

    Co do Adele - doceniam głos, ale dla mnie osoby tworzące mocno pod wpływem nie wchodzą w moją definicję słowa "artysta".

    Common - wiadomo. "Be" moja ulubiona płyta rapowa. Razem z Eminemem (cóż za połączenie), moi idole rapowi.

    Ogólnie ciekawa lista ciekawie opisane. Ale czekam aż Lite zacznie też pisać coś swojego, bo póki co to niestety albo relacje, albo cudze listy. Jedziesz Lit, pisz, pisz.

  • 25 sierpnia 2011 13:04 | Permalink

    Z trójki, czy nie, "dwójka" zawsze była moją ulubioną - stąd pewnie skojarzenie. ;-)

    Na dniach będzie parę recenzji. Tzn. nie tutaj, na MyBand.pl.

  • 25 sierpnia 2011 14:13 | Permalink

    Common w porządku; Adele jest tak nudna, że o ja pierdolę, nie mogę jej słuchać za nic, i podbijam też Northa, że osoby tworzące z urwanym filmem to chuje nie artyści; "Streets of Philadelphia" aka Klękaj I Dawaj Hołd, prywatny klasyk, kocham ten numer; A "Ace Of Spades" był w THPS3, potwierdzone info, nie może być inaczej.

  • 25 sierpnia 2011 15:01 | Permalink

    Jak na złość temu co napisałem, przeczytałem w tym tygodniu wywiad z wokalistką Blondie, który przeprowadziła z nią własnie Gaga, i tam padły słowa o inspirowaniu się postacią Harry. ;)

  • Anonimowy
    25 sierpnia 2011 22:54 | Permalink

    .... ale za "kawiarenki" hołd

  • Anonimowy
    26 sierpnia 2011 14:54 | Permalink

    Ace of spades było chyba w THPS3 a nie w 2... :)

  • Leave a Reply