Looptroop
Modern Day City Symphony
David vs. Goliath, 2000
3.0
Pierwszy kompakt Looptroopów (wcześniej Szwedzi wypuszczali kasety, ale to zupełnie inny rozdział w historii grupy, moim zdaniem nie warty opisywania). Wielu powie, że klasyk, że lepszy od późniejszych dokonań Promoe i spółki. Ja się z tym nie zgadzam. Wiadomo, "Modern Day City Symphony" trzyma poziom, nie ma tu większych wpadek, ale poza ramy "mocnego średniaka" ani przez chwilę nie wyskakuje. Czegoś tu brakuje. Nie wiem, przeboju? Niby do tego miana aspiruje "Long Arm of the Law", ale porównując z późniejszymi hitami Looptroopów... Nie, to nie to. Ktoś, kto słuchał w dzień premiery, mógł być zachwycony. Dziś powinien pozostać mu jedynie zwykły sentyment - innych powodów do westchnień nie widzę i nie słyszę.
Looptroop
The Struggle Continues
David vs. Goliath, 2002
4.5
Płyta, po której wydaniu zjawisko "Looptroop" eksplodowało na dobre. Bardzo melodyjna, pełna śpiewanych partii. Hip-hopowym ortodoksom niekoniecznie to przypasowało, ale miniony czas pokazuje, że racja stoi po stronie entuzjastów "The Struggle Continues". Klasyk europejskiego rapu, dla wielu najważniejsza pozycja ze Starego Kontynentu. Przebojowe podkłady Embee'ego i kilka Hitów przez wielkie "H" z "Don't Hate the Player" i "Bandit Queen" na czele. Produkcja i rap na światowym poziomie. Album, który po prostu trzeba znać. Promoe, Embee, Cosmic i Supreme - czapki z głów!!!
Looptroop
Fort Europa
David vs. Goliath, 2005
3.5
Można powiedzieć: powtórka z rozrywki. "Bezpiecznie" wyprodukowany album, stylistycznie nieodbiegający od "The Struggle Continues" (Embee poszalał tylko w intrze, robiąc z piłeczką pingpongową takie rzeczy, że oczy same wyskakują z orbit). Trudno jednak nie zauważyć, że tym razem jest to znacznie bardziej zaangażowany materiał. Promoe, Cosmic i Supreme rozprawiają się tu m.in. z George'em W. Bushem i kondycją współczesnej Europy. Cierpi na tym przebojowość wydawnictwa - poza kawałkiem tytułowym, który moim zdaniem nawet przebija najlepsze numery z "The Struggle Continues", nie ma tu żadnych hitów.
Looptroop Rockers
Good Things
David vs. Goliath, 2008
4.0
Szeregi grupy opuszcza Cosmic, a nazwa Looptroop zostaje wzbogacona o jeden człon, który bardziej kojarzy się z ekipami grającymi reggae niż składami stricte hip-hopowymi. Tyle że Szwedzi tą płytą udowadniają, że nie są już składem stricte hip-hopowym. Nie skręcają też w uliczkę z z jamajskimi brzmieniami. Zmian w ich muzyce trudno jednak nie zauważyć. Album jest bardzo przebojowy. Na "Good Things" banger leży przy bangerze, dosłownie! Embee z gracją miesza tu gatunki - jego najpoważniejszym wybrykiem jest hit "Naive", gdzie sprytnie łączy klasyczny, looptroopowy rap z house'owymi dźwiękami. Krążek, który weźmiecie na jakąkolwiek imprezę, puścicie i nie będziecie musieli się wstydzić.
Looptroop Rockers
Professional Dreamers
David vs. Goliath, 2011
4.5
[KLIK]
One Comment
Mam bardzo podobne odczucia co do każdej z płyt chłopaków z Looptroop. I jak "The Struggle Continues" całościowo jest zdecydowanie moją ulubioną płytą, tak takie kawałki jak "Fort Europa" czy prze-najlepszy-banger "The Building" goszczą w moich głośnikach i słuchawkach zdecydowanie najczęściej. "Professional Dreamers" przesłuchałem raz, trochę mi nie podeszło, po jakimś czasie wróciłem i teraz słucham dosyć często, bo płyta jest kozacka. Zdecydowanie najlepsza muzycznie spoza Polski w tym roku z tych, które przesłuchałem.