Złoty środek na remix

Tak sobie ostatnio rozmyślałem nt. remiksów: Niby fajna sprawa, ale czemu tak rzadko wychodzą? Wiadomo, trzeba mieć talent, trzeba "czuć" dany numer - kilka czynników, nie tak znów łatwodostępnych. Mimo tego, niektórzy artyści bawią się w wydawnictwa, które w całości zapychają zremiksowanymi utworami ze swoich wcześniejszych albumów bądź w płyty, uzupełniane dodatkowym krążkiem ze zmienionymi wersjami oryginalnych piosenek. Ostatnie miesiące przysporzyły co najmniej 2 takich materiałów na polskim rynku.

Pierwszy z nich pokazuje, nie tylko jak remiksy należy robić, ale również jak przełamywać pewne bariery. Mam tu rzecz jasna na myśli "Re-MURPed!" grupy Hey, czyli ubiegłoroczne "Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!" w zmienionej formie. W zmienionej formie na tyle, że sięgającej nu-jazzu i muzyki klubowej, co - parę lat temu - dla fanów formacji byłoby nie do pomyślenia. Krążek gniecie w fotel, dla mnie jest o klasę lepszy od wersji "podstawowej", choć to może tylko złudzenie, wynikające z tego, że "MURP" nie słyszałem gdzieś od pół roku. W każdym razie, "Re-MURPed!" warto się zainteresować, a jeśli moje słowa na Was nie działają, to polecam recenzje umieszczone na AxunArts.pl bądź blogu wearefrompoland. Ach, zapomniałem dodać: przez wieki wzorem płyty z remiksami było dla mnie "Reanimation" Linkin Parku. Teraz to się zmieniło, mimo całkowicie odmiennych klimatów.

A co z drugim krążkiem? No, on jest z kolei złym przykładem. Bardzo złym. Ale tylko w kwestii tworzenia remiksów! W końcu nowa Marika daje radę, lecz tylko na "Put Your Shoes On", gdzie momentami wręcz hipnotyzuje słuchacza, zgrabnie balansując między wieloma gatunkami. Od reggae, przez soul, po rzeczy... No właśnie, jakie? Aż trudno znaleźć odpowiednią nazwę... Nie ważne, czy to "Uplifter", czy "Bezsenność w Warszawie", czy Marika śpiewa po polsku, czy po angielsku - ten krążek wymiata. Ba, nie będzie przesadą, jeśli powiem, że dystansuje znakomite "Plenty"! A co z tymi remiksami? One znalazły się już na "Put Your Shoes Off" i jest to cedek, którego raczej nie włączam. Co z tego, że poszczególne utwory po swojemu przeinaczyli m.in. Sir Michu, Ostry, DJ Zero i - mi całkiem nieznany, acz ponoć mocno wychwalany - Fox. Tego nie da się słuchać, to w ogóle nie brzmi. Ble, fuj, aż uszy pieką!

Szczerze, nie wiem jak to jest, że raz się udaje, a raz nie. Jedne piosenki nadają się do remiksowania, a inne wręcz przeciwnie? A może chodzi o jakieś wyczucie smaku, coś w rodzaju poczucia estetyki? Nie mam pojęcia, nigdy nie produkowałem żadnego utworu muzycznego (i nie zamierzam) i może w tym tkwi moja niewiedza. Ok, to czekam na to, aż ktoś mnie oświeci i powie mi, w czym tkwi, do jasnej cholery, złoty środek na remix?

5 Comments

  • 5 sierpnia 2010 11:59 | Permalink

    Ee tam, juz nie mów że 'Put your shoes off' jest tak całkowicie do dupy, pierwsze 4 tracki są fajne. :)

  • Piotrek
    5 sierpnia 2010 15:34 | Permalink

    wszystko zalezy jak bardzo wsłuchiwałeś sie w oryginał. jesli znasz go świetnie i uwielbiasz, to remixy najczeszczej sa gorsze, jesli plyta tylko Ci sie podobała i przesluchałes ja z raz czy dwa to dobra przemiana moze byc pewna swiezościa.
    Co do 'plyt remixowych' mam zdanie, iz najczesciej podobaja sie pierwsze 3-4 dni a potem sa zapominane.
    BTW całkiem niedawno wyszły też średniawe remiksy od LUCa na ktorych swieeetny wystep zaliczył smolik

  • 5 sierpnia 2010 16:32 | Permalink

    Zgadzam się w 100% i z opinią o remiksach Heya, i płycie Mariki. Pierwszy materiał to dla mnie coś mega na plus, a na drugim trochę się zawiodłem.

    Nie zgodzę się natomiast z Piotrkiem, ale to jest pewnie kwestia indywidualnego odbioru i podejścia (także żaden hejting z mojej strony). Jak remiks jest dobry, to choćby nie wiem jak wybitny był oryginał, i tak chwyci. Tak jest np. w wypadku wspominanej w powyższej notce płyty "MURP". I oryginał wymiata, i remiksy też są git.

  • Piotrek
    5 sierpnia 2010 17:56 | Permalink

    wszystko też zależy od gustu, osobiście MURP uważam za płytę słabą, o niebo słabsza od mojego ulubionego Fire. a remixy o dziwo jeszcze słabsze?
    Nie cierpie gdy artyscie zaglebiaja się w dalekie(no moze nie takie dalekie, ale inne) sobie gatunki, gatunki ktore pewno osobiscie lubia wiec i chca je sobie czasami zagrać. patrz genialny Fisz i jego tragiczne odloty w strone Kima Nowaka(tak słaba płyta w normalnych warunkach, bez promowania osobą Fisza i Emade, była by nie zauważona, bądź też wcale nie wydana) i wcześniej hmm jak to szło..bassisters orch.(?)

  • Piotrek
    5 sierpnia 2010 17:57 | Permalink

    nigdy nie naucze się dobrze pisać 'nie' z przymiotnikami. Czlowiek stary a nie moze.

  • Leave a Reply