Zmiana głosu przewodniego

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce istniał zespół Buldog. Istnieje też i dziś. Tyle, że czas już inny, galaktyka inna i sam Buldog inny.

Zacząć trzeba od tego, iż grupa powstała z inicjatywy Piotra Wieteski. Tego samego pana, który był współzałożycielem Kultu, który grał w tymże Kulcie czas jakiś i początkowo był nawet w nim ważniejszy od samego Kazika. Później jednak odnalazł w sobie Boga, został Świadkiem Jehowy i porzucił życie rockmana, co równało się z końcem wspólnego grania ze Staszewskim. Po jakimś czasie do Kultu wrócił, lecz już tylko w roli managera - ba, szło mu w niej świetnie (zresztą, tak jest do dziś) i to mimo braku doświadczenia i jakiegokolwiek przygotowania.

W każdym razie, w 2004 roku Wieteska założył swoją kapelę. Warto jednak zauważyć, że Buldog z tamtego okresu śmiało można nazwać takim Kultem-bis, bo z Kultem mieli coś wspólnego wszyscy jej członkowie. Mało tego, oba zespoły z łatwością można było pomylić, bo wokalnie i tekstowo Buldoga wspierał Kazik. Wyglądało więc trochę na to, że to kolejny z miliarda projektów Staszewskiego, brzmiący - na domiar złego - niemal jak grupa matczyna, dzięki której te projekty mogły w ogóle powstawać. Szkopuł tylko w tym, że tu Kazik może pomagał, śpiewał i pisał, ale na pewno nie kierował działalnością, nie wyznaczał celów. To robił Wieteska.

Niemniej, "Singiel" z 2005 i "Płytę" z 2006 (jakże oryginalne nazewnictwo) przyjęto dobrze. A niech mnie, sam się zachwycałem! Zwłaszcza albumem długogrającym, gdzie rządziły takie utwory jak "Elita" i "V Rozbiór Polski" (genialne teksty Staszewskiego zawsze w cenie!). Miało się wrażenie, mając w pamięci niedosyt po niezbyt udanym "Poligono Industrial", że tak powinien brzmieć Kult i takie piosenki powinien pisać Kazik. Nie był to może poziom tak wysoki, jak w latach 80. i 90., ale daleko było też do nierównej formy z pierwszych lat XXI w.

Do 2009 roku skład Buldoga ulegał nieznacznej przebudowie, zmianom dosłownie kosmetycznym - filar (Wieteska+Kazik) pozostał ten sam. Zespół na koncertach grał nie tylko swoje kawałki, ale też solowe rzeczy Staszewskiego oraz utwory Kazika Na Żywo. Niestety, w tym czasie lider Kultu wyciął Buldogowi i Wietesce spory numer, bo skumał się z Robertem "Litzą" Friedrichem i resztą dawnego KNŻ, co - ostatecznie - spowodowało reaktywację grupy. Koncerty Buldoga z kaenżetowskim materiałem stawały się zatem bezsensowne, Staszewski narzekał na mnogość projektów, więc podziękował Wietesce i jego kapeli.

W ślady Kazika nie poszedł jednak Piotrek, który postanowił utrzymać Buldoga przy życiu, znajdując na miejsce wokalisty Tomasza Kłaptocza, do 2008 roku występującego z zespołem Akurat. I tu leży pies pogrzebany. Bo jego głos może i znany, może i rozpoznawalny, ale coś tu zdecydowanie nie gra. Niby zawsze była to grupa Wieteski, lecz - nie oszukujmy się - o jej obliczu i o jej popularności zdecydował głównie udział w przedsięwzięciu Kazika Staszewskiego - jego teksty, jego charyzma, sama jego postać.

Bodajże w kwietniu tego roku Buldog wrócił do gry z nową płytą. "Chrystus miasta" to - w głównej mierze - muzyczne zilustrowanie wierszy Juliana Tuwima i - w mniejszym stopniu - Stanisława Barańczaka oraz Leopolda Staffa. Tylko jeden z utworów został napisany przez nowego wokalistę. W żadnym wypadku nie mówię, że to źle (choć akurat prób zobrazowania rodzimej poezji muzyką ostatnio na pęczki). O brzmieniu też złego słowa powiedzieć nie sposób, gdyż jest ono typowo "buldogowe", a więc i dobre. Fani starego Buldoga na pewno się odnajdą...

Nie, wcale się nie odnajdą! Muzyka to rzecz ważna, ale - co najmniej dla mnie - liczy się odbiór całości. A tu wokal Kłaptocza, pamiętając o wcześniejszym udziale Kazika, strasznie gryzie. Wydaję mi się, że nie może dochodzić w zespołach do zmian głosu przewodniego. Wokal zawsze jest wizytówką danej formacji i jakiekolwiek roszady w tej materii powodują, że człowiek zaczyna się gubić, a w głowie zbierają się myśli typu: "To na pewno ta sama grupa?". Rozumiem, Kazika zatrzymać się nie dało. Ale chyba lepiej po rezygnacji Staszewskiego było rozwiązać Buldoga i - jeśli byłaby chęć - powołać nową kapelę z nowym wokalistą.

Wieteska zrobił jednak inaczej. Jest mały dezorient, małe zdziwienie. Ale nie przeszkadza to grupie dojść do 1-szego miejsca na Liście Przebojów "Trójki" z piosenką "Do generałów", co chyba w pewnym sensie potwierdza to, że Buldog wciąż robi dobrą muzykę, nawet z innym, mniej znanym i charyzmatycznym wokalistą.

Leave a Reply