Najżarliwszym krytykiem Kazika Staszewskiego nie jest już Kuba Wojewódzki, a szczecińska Lobotomia - nieznana, czego póki co wcale nie szkoda.
W wydanym pod koniec listopada singlu nie dość, że krytykują podejście lidera Kultu do, nazwijmy to, internetowego piractwa, to jeszcze parodiują jego styl.
I tu należałoby postawić pytanie, czy tak niepopularny zespół jak Lobotomia powinien w ogóle brać się za opluwanie Kazika? Nie chcę tu osądzać, czy Staszewskiemu się należy. Bardziej istotne jest zdanie sobie sprawy z tego, że jeśli o sprawie dowie się szersze grono odbiorców, podniosą się głosy mówiące o "wykorzystywaniu słynnego nazwiska do własnej promocji". A przecież znacznie większy szacunek budzą kapelę, które do celu dochodzą nie tyle bez niczyjej pomocy, co bez skandali i afer.
Zwłaszcza że o ile pomysł Lobotomia miała do przyjęcia (jak już napomknąłem, nie chcę wchodzić w dyskusję odnośnie tego, czy Kazik skończył się już, czy skończy się dopiero za chwilę - zresztą, o tym już pisałem), o tyle z przyjętej formy krytyki i jej wykonania trudno być zadowolonym.
Bo profanacja "Polski" to naprawdę ostatnia rzecz, jakiej kiedykolwiek chciałem.
One Comment
Że jakiś diss?