Pablopavo & Ludziki - 10 piosenek (2011)


Pablopavo & Ludziki
10 piosenek
Karrot Kommando, 2011

4.0

"Telehonem" Pablopavo zrywał z łatką ragga'owego wokalisty. "10 piosenkami" utwierdza w przekonaniu, że obecnie jest artystą bardzo trudnym do zaszufladkowania. Choć najchętniej założyłby koszulę w kratę, usiadłby gdzieś w okolicy warszawskich kamienic i raczyłby miejskim folkiem w stylu Stanisława Grzesiuka.

"10 piosenek" to tak naprawdę... 12 utworów. W dodatku smutnych. "Telehon" był nie tylko mieszanką stylów, ale i mieszanką nastrojów. Nowy album Pablopavo i Ludzików o ile dalej jest miszmaszem tego pierwszego, o tyle miszmaszu tego drugiego na nim nie uświadczymy. Nawet śpiewając do żywszej, przebojowe melodii (np. mój faworyt z płyty - "Oddajcie kino Moskwa"), Pablopavo atakuje wersami może nie tyle parszywie smutnymi, co smutnymi na swój nostalgiczny sposób. Micha się przy tym nie cieszy, głowa przy tym tak nie kiwa. To nie "XXL Yeti Funk".

A co z tym Grzesiukiem? Ano Pablo śpiewa tu choćby jego wersję "Ballady o Okrzei". Ale to jeszcze nic. Twórczość obu panów ma w sobie jakiś taki wspólny mianownik. Na czym to polega? Najprędzej na miłości do Warszawy i popularyzacji tego miasta w swoich piosenkach. Nawet tych smutnych.

I twórczość Grzesiuka, i twórczość Pablopavo, mimo jakiegoś tam podobieństwa, to - pod względem muzycznym - dwie zupełne różne bajki. Ludziki wokaliście Vavamuffin zgotowały taki rozstrzał stylistyczny, że głowa mała! Na "10 Piosenkach" znalazło się miejsce nawet dla tak odległych od reggae - "gatunku-matki" dla głównodowodzącego projektem - jak numer "Złoto". Aż szkoda, że Pablo również nie śpiewa na tuzin sposobów. Byłoby jeszcze ciekawiej.

Ale, ale! Muszę to zaznaczyć: Nie tylko Grzesiuk, ale też i Kazik. Tytułowe "10 piosenek" swoją konstrukcją mocno przypominają "12 groszy" - może nie jest to świadoma inspiracja, ale kojarzy się jednoznacznie.

Górnolotne stwierdzenia w stylu "płyta roku" zostawiam sobie na później. Trudno jednak nie przyznać, że "10 piosenek" to jedno z ciekawszych tegorocznych wydawnictw. Podobno druga płyta to umarł w butach, ale gdyby wierzyć we wszystkie "podobno". Pablopavo sprostał wyzwaniu, drugim krążkiem udowodnił, że "Telehon" nie był tylko jednorazowym wystrzałem "nieragga'owej" formy. Nie zaskakuje tak jak debiut, ale brzmi lepiej. Krócej, konkretniej i bardziej spójnie.

4 Comments

  • 2 lipca 2011 20:06 | Permalink

    O matko. Pablopavo smutny i nostalgiczny? NUMER JEDEN W KOLEJCE DO SPRAWDZENIA

  • 2 lipca 2011 20:09 | Permalink

    U mnie od dawna w kolejce do kupienie, ale nie mogłem się zmotywować (do teraz), bo "Telehon" jest świetny.

  • Anonimowy
    3 lipca 2011 13:24 | Permalink

    Błagam! "Choć najchętniej ubrałby kraciastą .." Ubierze koszulę ( nie wiem w co), czy ją założy na siebie ?

  • 3 lipca 2011 17:05 | Permalink

    Przez chwilę nie wiedziałem w rzecz, ale chwilę pomyślałem i przyznaję rację. Poprawiam.

  • Leave a Reply