Zbylu - Operacja: Sampling (2011)


Zbylu
Operacja: Sampling
I-N-I ArtAgencja, 2011

2.0

Małe kroczki. Kroczek za kroczkiem. Tak było kiedyś. Teraz - wielki krok ku wielkiej karierze. Zarazem - mały krok dla słuchaczy, poszukiwaczy dobrych zwrotek, dobrych bitów, czegoś świeżego, nowego i wartego zapamiętania. Sus i tiptop w jednym. Taki paradoks.

O co, a właściwie - o kogo, chodzi? O Zbyla. Warszawskiego producenta. Nie pamiętam już, z kim na przestrzeni lat współpracował, komu dokładnie robił bity. Pamiętam, że bity te robiły wrażenie, a jednocześnie nie pamiętam żadnego z nich. Taki paradoks.

Teraz Zbylu porwał się na głęboką wodę. Wydał album producencki. Na legalu. Co innego słać pojedyncze podkłady ziomkom z podziemia, a co innego machnąć 20 bitów na krążek firmowany swoją własną ksywką, na którą sprosiło się i uznane ksywki z wieloletnią renomą, i podziemnych wacków, i kompletnych no name'ów. "Operacja: Sampling" wydaje się być bardziej undergroundowa od ">>Kodexu<< w wersji undergroundowej". Tyle, że to ona, a nie "Materiał Producencki" Quiza, trafiła do oficjalnego obiegu. Taki paradoks.

Raperzy sobie tutaj jakoś radzą. Albo i nie. Zależy od tracka. To taka zmora płyt producenckich. Ciężko zebrać ekipę, która pociągnie na jednym, wysokim poziomie przez 20 utworów. Tu już pierwszy numer wzbudza co najwyżej politowanie. Dalej jest - jak to dobrze ujął Duże Pe w kolejnym kawałku - raz góra, raz dół. Ale nie ma tu kozackich zwrotek. Są tylko umiarkowanie dobre, przeciętne, słabe i koszmarne. Rozumiecie - niby "raz góra, raz dół", ale jednak nie znajdzie się tu żadnego jointa, który stałby w opozycji do marnego "Chcę być tam" w wykonaniu Arialla (wydaję mi się, że lepiej od niego zaprezentowała by się czcionka z Worda). Taki paradoks.

Na plus - Proceente, Numer Raz, Bartold, Tetris, Duże Pe (ale tylko w jednym z trzech numerów), Junes, Solar, Białas, Wiciu, Łangi i Siódmy (wyłączając jednak ten tragiczny freestyle). Reszta albo na minus, albo na zero. Streetworkerz poniżej oczekiwań, Temate - wiadomo, Flint jak zwykle robi z siebie pierwszoligowego gracza, choć pierwszoligowym graczem może zostać jedynie wtedy, gdy stworzy swoje alter-ego w "Pro Evolution Soccer". Taki paradoks. Aha, niezasłużony hype na kolesi o ksywkach Boomer, Ask i KęKę to dla mnie również "taki paradoks". Przeraża wizja marnowania czasu na takich zawodników.

No dobra, ale to przecież wszystko goście. To nie wina Zbyla, że są tak chujowi, że zjebali mu 3/4 albumu. No, może trochę... Niemniej, nie zawsze bycie słabym selekcjonerem i negocjatorem oznacza, że nie produkuje się rozpierdalających bitów, których słucha się także wtedy, gdy poziom bijących się z nimi raperzyn jest żenująco niski. Nie zawsze. Ale w przypadku Zbyla niestety już tak. Nie zrozumcie mnie źle - te bity w większości dają radę. Choćby dlatego, że znakomicie pasują do obecnej pogody. Te 20 podkładów to w dużej mierze słoneczko, ciepełko, lato i jakieś soulowe sample. I to fajnie brzmi. Tyle że jest tego za dużo. Za bardzo jest to do siebie podobne, za bardzo się to wszystko zlewa. I nie pomagają odmieńce w stylu "Wbrew nadziei", które klimatem pasowałoby na płytę Hemp Gru, lub "Poznaj kulisy", które w założeniach miało być przebangerem. Ale nim nie zostało. Tak, tak. Taki paradoks.

Nie wiem, może się nie znam. Może nie rozłożyłem każdego z bitów na czynniki pierwsze. Ale czy to o to chodzi? Po co wydawać albumy producenckie na tym etapie kariery? Trzeba mieć fame WhiteHouse, Praktika lub Emade, żeby to przedsięwzięcie miało ręce i nogi. Przy tej "Operacji" żaróweczka zapaliła się w mojej głowie tylko 2 razy - przy "Muzyka, mikrofon, scena" i refrenie "Dziś" w wykonaniu Pięknej Kasi (jeśli wygląda tak jak śpiewa, to klękajcie narody!). To jest album przepełniony paradoksami - albo jakiś MC dobrze leci, ale bit jest taki sobie, albo jakiś marny raperzyna za 3 złote masakruje całkiem niezłe biciwo. Paradoks goni tutaj paradoks. Czasem nawarstwienie różnych paradoksów jest tak wielkie, że aż się boję, czy nie doprowadzi to do jakichś paradoksów czasowych, w wyniku których przeszłość, przyszłość bądź teraźniejszość przestaną istnieć.

Operacją można uratować życie. Albo zabić. Jest jednak jeszcze trzecie wyjście z tej sytuacji - uratowanie życia, przy jednoczesnym zabiciu. Wiecie, pacjent przeżywa operację, ale po paru dniach umiera, bo lekarz zjebał sprawę.

Taki paradoks.

Mam nadzieję, że w przypadku Zbyla czeka nas jednak jeszcze jeden paradoks. Operacja się może nie powiodła, ale paradoksalnie da mu szansę na przeżycie w tej całej rapgrze na lepszych warunkach niż dotychczas. Co w przyszłości zaprocentuje. Nie wiem, "Operacją: Sampling 2" z czołówką czołówki na bitach, przy których ludzie będą brać śluby?

3 Comments

  • 21 kwietnia 2011 09:25 | Permalink

    Kurwa, ciężko będzie. Odechciało mi się toto recenzować już całkiem.

  • 21 kwietnia 2011 13:04 | Permalink

    Forma, Litu, jest forma! Płyta słaba ps nie słuchałem.

  • 21 kwietnia 2011 16:46 | Permalink

    Trafniej tego nie mogłeś ująć. 5!

  • Leave a Reply