Gustoprześwietlacz: Orzech

Ponoć jedzenie orzechów dobrze działa na szare komórki. Czy równie dobrze działa na muzyczny gust? Przekonajmy się.

10. The Offspring – Orignal Prankster


Kawałek z mojego dzieciństwa. Przypomina mi wspaniałe czasy, gdy rozrabiałem i niezbyt przejmowałem się konsekwencjami moich czynów.

9. Blink 182 – First Date


Wiele osób uważa Blink 182 za "pedalski" punk rock. Ja sądzę inaczej - luźne brzmienia w sam raz na wakacje, w sam raz na nic nierobienie! Poza tym przypominają mi się, dzięki temu kawałkowi, czasy ferii zimowych i zajawki na snowboard.

8. Ten Typ Mes – Sam siedzę tu…


Nad tym numerem zastanawiałem się dosyć sporo. Pochodzi z niesamowicie dobrego albumu "Alkopoligamia: Zapiski Typa", gdzie każdy kawałek mógłby zagościć na tej liście. Zastanawiałem się nad "Wjazdem" czy też "Zdradą", jednak później przypomniałem sobie jakie miałem wrażenia po pierwszym odsłuchu tego utworu. Dodatkowo świetny bit, a także chórki.

7. Smarki Smark – Młoda Foka


Szczęśliwa siódemka należy do Smarka. "Młoda Foka" jest niesamowitą pokazówką umiejętności zarówno Smarka, który stworzył bardzo humorystyczny tekst, jak i Stony, którego bit bardzo mi się spodobał. Piosenka ta potrafi niesamowicie poprawić mi humor!

6. Ortega Cartel – Dobre Czasy feat. Reno


Utwór ten jest już przez niektórych nazywana klasykiem, nie wiem czy nie za szybko, lecz jest naprawdę dobry. Patr00 wysmażył kozacki, chilloutowy bit, który Reno wykorzystał w 100%. W sam raz na nadchodzące pomału wakacje.

5. Dizkret/Praktik feat. Flexxip – "Nie spinaj się"


Piosenka pochodząca z albumu "IQ", bit to cudo, a zwrotki daje trzech czołowych kiedyś MC.

4. Mac Miller – Senior Skip Day


Tuż za podium znajduje się Mac Miller, według mnie zajebisty rookie (rocznik 1992!), który może zdrowo namieszać. Z wyborem kawałka tego artysty miałem też nie lada problem, gdyż jest on dość twórczy i wydał 3 mixtape'y - na każdym znajduje się jakiś kawałek, który niesamowicie mi się podoba. Jednak padło na "Senior Skip Day", do którego nakręcono też zabawny teledysk. Ogólnie mega polecam tego kota!

3. Dr. Dre feat. Snoop Dogg – "Nuthin' but a 'g' thang"


Nie wiem co napisać przy tym kawałku. Dla mnie jest to po prostu magia.

2. Metode Clique – "Fajny Wajb" / Brudne Serca – "Czy na pewno tak chcesz"


Dwa tytuły jednej piosenki. W każdym razie jest to stary numer dwóch gorzowskich raperów z nieistniejącego już składu. Jak dobrze pamiętam to od tego numeru rozpoczęła się moja przygoda z rapem.

1. Jamiroquai – Cosmic Girl


Piosenka, która nigdy mi się nie znudzi. Zasłużone miejsce pierwsze, pamiętam czasy gdy ją puszczali w MTV… I ten klip!

Offspring - nie tylko z Twojego. Klasyk. Gdzieś mój brat ma na kasecie. Blink182 - nie takie złe, nie takie złe, ale mówienie o tym "punk rock" to obraza majestatu. Mes - ma lepsze kawałki, tutaj trochę nudno. "Młoda foka" - wiadomo, mega rzecz, na winylu mam, polecam gorąco. I czemu widelec ciągle tkwi w jej głowie? "Dobre czasy" - pewnie, że klasyk. Wakacyjny klasyk. Dobre czasy, złe czasy, ale leje się bro. "Lavorama" mega album. Może jednak nagrają nową Ortegę? Byłoby super, ale to płonne marzenia, niestety. Dizkret, Praktik, Mes i Blef - nuda... Mac Miller - takie sobie, czym tu się jarać? Dre + Snoop - może być, niech Ci będzie. Brudne Serca - mają lepsze numery, ale dzięki za przypomnienie. Jamiroquai - wiadomo, że mega!

2 Comments

  • Anonimowy
    22 kwietnia 2011 15:44 | Permalink

    niech Enej w tym roku także odwiedzi woodstock.

  • 24 kwietnia 2011 10:29 | Permalink

    The Offspring miałem okazję hejtować (chociaż nie do końca, ya know what aj mean) przy okazji Gustoprześwietlacza Bobera, ale ten track stoi wyżej niż inne numery tej grupy, które poznałem wcześniej. Może to wina pogody za oknem, bo „Orignal prankster” generuje wakacyjny klimat, mi też jednoznacznie kojarzący się z dzieciństwem. „First date” zniechęciło mnie już samym opisem, bo: raz – pedalski; dwa – punk rock. Zniechęcenie nie zniknęło wcale po odpaleniu numeru – usłyszałem dokładnie to, czego się spodziewałem, i czego nie chciałem usłyszeć. Ot, ktoś se jakiś numer nagrał. I tyle. W sam raz, żeby z trudem przesłuchać i nie wrócić doń nigdy więcej. 1:51 = najlepszy moment. „W sam raz na wakacje i nic nierobienie” jest za to kawałek Mesa (tylko cztery minuty? Nie wiem, kto to wrzucał). Dobry klimat, dobry bit, dobre chórki nawet. Nie wiem, kto grał na perce, ale chyba żywa jest – jeśli tak, to propsuję perkusistę. Jeśli nie – propsuję producenta (niestety nie znam tożsamości :|), że udało mu się uzyskać taki efekt. „Młoda foka”? Uwielbiam ten numer! Słuchało się tego z komórek, w gimnazjum jeszcze. Znam na pamięć. Zajawka kipi, ziom. Ortegi nie lubiłem w zasadzie nigdy, choć nie słuchałem jej w zasadzie nigdy. To wszystko wina Patr00. Nienawidzę jego bitów, po prostu nie umiem ich słuchać. The Jonesz to chyba jedna z najchujowszych płyt, na jakie w życiu się natknąłem. „Dobre czasy” zaś stoją wyżej niż całe „Season one”, ale... żadna to sztuka, a i ten bit jest przesłaby. Wrażenie, że sampel został pocięty przypadkowo, nie opuszczało mnie przez dłuższy czas. Wypierdalać. „Nie spinaj się” (zwłaszcza w duecie ze „Sam siedzę tu”) każe mi wierzyć, że Pan Orzech jest fanem polskiego dżifanku. Wypada w takim razie propsować, że do jego gustoprześwietlacza trafił ten numer. Bit fajny (tylko haty wkurwiające lekko, za to gitara jaka!), Mesik rzucił bardzo dobrą zwrotkę, pozostałe dwie też spoko. „Senior skip day” = kolejny kawałek na chillout. Warstwą wokalno – rapową nie jaram się absolutnie, biciwem jako całością też niespecjalnie. Warto za to zwrócić uwagę na dobry bass, mile łaskoczący uszy. Od biedy mógłbym przy tym wyluzować, chociaż raczej wtedy, gdyby ktoś mądrzejszy zmienił ten koszmarny werbel. Jeszcze jest tak głośno wyjebany, że weź przestań. „Nuthin' but a G thang” potwierdza moje przypuszczenia o uwielbieniu G-funku. Zgadzam się z drugim zdaniem opisu – ten bit to MAGIA. Tym razem perka nie przeszkadza, gitary grają jak trzeba, no i te piszczały! Coś cudownego. Jeden z tych tracków, które wchodzą do głowy i nie mają zamiaru wychodzić. Zajebiste, zaprawdę powiadam Wam, zajebiste. Przy numerze Brudnych Serdz doskonale widać upływ czasu (refren <3), ale miło się tego słucha. Dobry patent na rozpoczęcie przygody z rapem :). Chociaż, z drugiej strony, trzeba zgodzić się z Litem – mają BRD lepsze numery. Bit też nie jest najwyższych lotów. Pierwsze miejsce zajął numer Jamiroquai... cóż mogę powiedzieć? Dobry kawałek, jakże by inaczej? Kiwa swoim wajbem i czaruje klimatem. Jaranko jest grane.

  • Leave a Reply