Gustoprześwietlacz: Szuni

Od 3 lat nagrywa krążek, który ma mieć promocję na moim blogu. Coś czuję, że nigdy go nie nagra. A szkoda, bo daje radę. Człowiek, który wrzucał różne dziwne rzeczy za kanapę. A jaki ma gust?

10. Maluch - Track 11


3 wersy stąd mógłbym wydzierać sobie na łapach jako życiowe motto.

9. Pjentak - Czas (to pieniądz)


Taki rap jaki najbardziej lubię. To nie jest jego najlepszy numer, ale i tak jest bardzo dobry i reprezentatywny.

8. Rap Addix - Brud Nawarstwiam II


Nie słucham raperów, którzy nie umieją rapować, ale Junes jest wyjątkiem. Jaram się bezpośredniością, szczerością, a tym numerem dość mocno, bo emanuje wkurwieniem. Lubię to.

7. Saafir - Light Sleeper


Z boom bapowych rapów z 90s mógłbym wrzucić tu pełno rzeczy, ale niech będzie Saafir, bo ostatnio katuję ten numer, nieźle leci.

6. Galaxie 500 - Flowers


Żeby nie było tylko rapowo. Jak ktoś nie słyszał o slowcore, to polecam.

5. Jeżozwierz - Jebać tytuł


Kozacki warszawski raper: styl, oryginalność, głos, tekst. Coś pięknego.

4. Cutting Crew - (I Just) Died In Arms


Nie powiem dlaczego, bo klimatu tego numeru nie da się opisać słowami.

3. Toto - Africa


Śpiewam codziennie od paru lat, więc nie mogło zabraknąć na liście aktualnie ulubionych kawałków.

2. Maluch - Abro


Ponad trzydziestu raperów już, czujesz?

1. Big L - Put It On


Chciałem wstawić tu coś z moich dwóch ulubionych polskich płyt: Małolat/Ajron i solo Eisa, ale na pierwsze miejsce zasługuje tu tylko moja biblia rapu. Prawdziwy rozpierdol, szkoła rapowania, składania rymów i panczlajnów, mega kawałek. Chuj w dupę jak ktoś się nie jara, bo za mało niszowe.

POZDRO MACIEK :* :* :*

Maluch - nie lubię gostka, i tyle. Pjentak - takie se, co w tym niezwykłego? Junes spoko, propsuję. Saafir? Pierwsze słyszę, chujowe. Galaxie 500 całkiem spoko, zaskoczenie in plus. Jeżozwierz - nie kumam niezdrowej podjarki jego twórczością, choć fajne, spoko, w porządku, dobre. Cutting Crew - no jest hicior! Toto - wciąż czuć przebojowość w powietrzu, tego się tu nie spodziewałem. Maluch - miało nie być dwóch utworów tych samych wykonawców w jednej 10. No cóż... I tak słabe. Big L - propsuję, dobry numer. Mimo wszystko szkoda, że gdzieś wcześniej nie znalazło się nic Małolata i Eisa...

4 Comments

  • 17 kwietnia 2011 11:42 | Permalink

    Mam nadzieję że mimo zapowiedzi Alkopoligamia nie wyda Jeżozwierza bo to z lekka cienkie jest.

  • 17 kwietnia 2011 12:32 | Permalink

    Ty chyba jesteś cienki. Jeż gruby rap.

  • Ruces
    17 kwietnia 2011 12:42 | Permalink

    Właśnie, Jeż dobry zawodnik, niech wydają go czym prędzej ;d

  • 18 kwietnia 2011 21:27 | Permalink

    Siema Szuni, nagramy coś, wierzę! I wyjeb moje stare bity z dysku. Są prawie tak dobre, jak rap Malucha – głos ma mega podobny do Onara, tylko flow i technika 178984 razy gorsze. Chuj z tym, że można sobie tatuować wersy, skoro forma ich podania nie podoba mi się absolutnie. Mixtape'u Pjentaka wcześniej nie znałem, numer „Czas” to jego fyrst namba, jaki słyszę. Pierwsze wrażenie – mega flow. Leci pewnie i fajnie, wchodzi do głowy, w dodatku ma taki głos, jakie lubię – czyli nieco gówniarski, wysoki. Nawet parę wersów wrzuca uśmiech na japę, zajebiście! Jedyne, co mnie wkurwia tutaj, to nazbyt wyraźne klejenie zwrotki, ale przy takim płynięciu można mu wybaczyć. Kawałek na plus. Dalej Rap Addix... kurwa, jak to Junes nie umie rapować? Rapować to nie umiał Ghandi na przykład. A poważnie, jak chodzi o numer, to wiadomo, że zajebisty, chociaż wolę część pierwszą, bo sentyment, ziom. Tutaj też spoko bit (aczkolwiek jak na SoulPeTe'a to średniawka) i, zgodnie z opisem, wkurwienie, brud, innymi słowy: wszystko, co Noidy lubią najbardziej. Wchodzi „Light sleeper”... ja pierdolę, co za klimat. Co za bębny. Co za sampel. W bicie zakochałem się od razu. Co innego z samym Saafirem. Pierwsza myśl podsunęła mi shejtowanie go od pierwszej sekundy do ostatniej, a to z uwagi na mocno... nietypowe flow. No ale, przecież E-40 też nawija jak chce, a go lubię. Więc dlaczego miałbym jechać Saafira? Proste – dlatego, że to nie ta liga, co Fourty. No, ale genialny klimat zostaje (Kurwa mać, Litu, jak to jest chujowe, to nie wiem, co nie jest). „Flowers” zaczyna się fajną gitarką, później wchodzi wokal. Intrygujący niesłychanie, nastrój podbija zagęszczająca się z upływem czasu perka (:D). Około drugiej minuty łapię myśl, czy wejdzie tu jakiś rozpierdol? Jakieś 30 sekund coś tam zaczęło żywiej młócić, i to tyle. A, no i gitara w ostatniej minucie = doskonałość. Fajny numer. JEŻOZWIERZ to kozak, a jego hejterzy się chuj znają. W bicie Fusa strasznie mnie wkurwia werbel a'la Default Packs @ Fruity Loops, chociaż w ogóle, kurwa, cały bit jest taki se, dobry robi się tylko w refrenie. Kawałek ratuje sam Jeżu, i za to mega propsy dla niego, WIEM, ŻE TO CZYTASZ! Pieśń Cutting Crew zaczyna się motywem idealnym na wycięcie... i zaraz wchodzi ten charakterystyczny refren, którego nie dało się nie słyszeć. Od razu w głowie zapala się lampka „Aaaaa kurwa, więc to to!”. Co tu dużo mówić – też kiedyś uwielbiałem „Died in arms”, więc bez hejtu. „Africa” = dobry motyw, trzeba zapamiętać i nucić sobie. Refren ikłals kolejny rozpizd, wokalista został hojnie obdarzony przez naturę fajnym głosem. Miło, że wykorzystał go do nagrania tego numeru :). Tera drugi kawałek Malucha. Kurwa mać, będzie ciężko, bo na samym początku jest to jego pedalskie „prrr”, kurwa, jakby konia zatrzymywał. Brakuje jeszcze tylko „Kasztanka, no gdzie się wpierdalasz, tam mikser stoi”, no ale cóż. Może to jego tik. Nawija tu tak anemicznym flow tak beznadziejnie poskładany tekst („kto nie pamięta, niech strzeli się w mordę” - panczlajn życia pewno, w ogóle co druga linijka tu to eksplozja beki), że nie chce mi się słuchać dalej niż do 1:20. A bit jest tak chujowy, że nie umiałbym zrobić gorszego nawet, jakbym się starał. Czemu to jest na drugim miejscu, do chuja? Na tym kończę ten komentarz, bo „Put it on” NIE WOLNO hejtować, a propsować po co? Po prostu jak nie znasz tego numeru, to go włącz. I tyle :).

  • Leave a Reply