CunninLynguists - Oneirology (2011)


CunninLynguists
Oneirology
QN5, 2011

3.5

"A Piece of Strange" to pierwszy album CunninLynguists, który usłyszałem. Album, który z miejsca doceniłem. W którym zakochałem się od pierwszego usłyszenia. Dzięki niepowtarzalnemu, spójnemu klimatowi "A Piece of Strange" jest moją ulubioną płytą tercetu z Atlanty po dziś dzień. Jak się okazuje, najnowszy materiał CunninLynguists - "Oneirology" - nawiązuje do trzeciego LP w dyskografii składu z Georgii nie tylko przywołującą jednoznaczne skojarzenia okładką. Logika nakazywałaby się więc cieszyć, jarać się jak pochodnia, płonąć jak Babilon. Ale muzyka z logiką nie zawsze idzie w parzę. "Oneirology" męczę już ponad miesiąc, a wciąż darzę tę płytę mieszanymi uczuciami.

Nie jest tajemnicą, że w CunninLynguists rządzi Kno. Deacon i Natti to tylko rapujące ozdobniki, chwilami potrafiące zabłysnąć. Rządzi Kno, bo to on sieka te wszystkie przecudowne bity, dzięki którym, tak naprawdę, CunninLynguists ma aż tak dużą rzeszę zagorzałych fanów. To on poszukuje sampli - z jakichś kompletnie nieznanych mi płyt wycina wpadające w ucho wokale, wykorzystywane później jako refreny. Dla przykładu, to co znalazł na potrzeby "My Habit (I Haven't Changed)" - prawdziwa perełka. Jeśli ktoś wie, skąd to Kno wytrzasnął - pisać.

A jeśli nie znajduje nic wartego uwagi, sam bierze się za śpiewanie. Właśnie tak zrobił w "Enemies With Benefits". O ile wokalnie nie zabłysnął, o tyle z roli producenta (wspomagał go Blue Sky Black Death - jedyny taki przypadek na płycie) wywiązał się znakomicie, prezentując całkiem inny styl niż w pozostałych utworach. Może właśnie dlatego jest to najbardziej charakterystyczny i zarazem najlepszy numer z "Oneirology". Warto tu zaznaczyć, że właśnie na przykładzie tego kawałka najwyraźniej widać, jacy są z chłopaków z CunninLynguists mierni raperzy. Tonedeff zjadł Nattiego i Kno (Deacon tutaj sobie odpoczął), jakby to było jego drugie śniadanie. Cóż, z szefem QN5 ciężko konkurować. Flow-masakra.

Ale dlaczego marudzę? Skąd te mieszane uczucia? Przecież to nic nowego, że Kno czaruje jako producent, a cała trójka - jako raperzy - nie potrafi wybić się ponad przeciętność. Okej, racja. Tyle że jest jeszcze coś. "Oneirology" jest spójne, ma swój klimat, ale - że tak się wyrażę - dupy nie urywa. Trochę tu nudnawo, nieco przyciężkawo. Po miesiącu słuchania płyty w głowie pozostały mi tylko 4 utwory - wymienione wcześniej "My Habit" i "Enemies With Benefits" oraz "Embers" i "Hypnopomp (Epilogue)", które może budzić skojarzenia z "The Return Innocent Lost" The Roots, gdyż Bianca Floyd recytuje tutaj w podobny sposób co Ursula Rucker w przed chwilą wspomnianym kawałku z "Things Fall Apart".

W porównaniu z "Southernunderground" i "Dirty Acres" - trochę mało. Porównując z "A Piece of Strange", również nie dochodzę do wniosków, które mogłyby poprawić mój odbiór "Oneirology". Mój ulubiony album CunninLynguists pamiętam w całości - każdy kolejny utwór, każdy kolejny samplowany wokal, każdy kolejny dźwięk. Nie dziwota, w końcu to mój ulubiony album. A tu tylko 4 numery. Nie zrozumcie mnie źle, "Oneirology" to w gruncie rzeczy dobra, mająca tzw. momenty płyta. Dla samych bitów Kno warto ją przesłuchać. Może moja ocena byłaby inna, gdyby CunninLynguists nie próbowało zrobić "A Piece of Strange 2" i gdyby Kno aż tak bardzo nie był przesiąknięty smutkiem i mrokiem po wydaniu swojego solowego projektu, krążka "Death Is Silent".

One Comment

  • 28 maja 2011 15:59 | Permalink

    A Piece of Strange>>>>>>Death Is Silent>Oneirology
    ale i tak nową płytkę chłopaków z Atlanty puszczam sobie często i chętnie

  • Leave a Reply