Gustoprześwietlacz 2.0: Bartkos


Bartkos, czyli tak naprawdę Dawid Bartkowski. Autor najlepszego, amatorskiego blogu o rapie w Polsce. Amatorski i hobbystyczny z wiadomych względów, od strony merytorycznej jednak bardzo rzeczowy i profesjonalny. Szkoda, że ostatnio w takiej stagnacji. Ale Dawid pisze. Tu i ówdzie. Popkiller, polisz mnie, kiedyś była śp. Infomuzyka. Ogólnie, zna się na rzeczy. W pewnym czasie chłop miał na mnie niezły wpływ. Nawet wtedy, kiedy jego rady przybierały formę ostrej, naprawdę ostrej krytyki.

Krótko i konkretnie: mój opis być może popełni Lite, ja dodam od siebie, że poniższe zajebiste kawałki to zajebioza.


1. Jungle Brothers - What U Waitin' 4?


Jak dla mnie to najlepszy numer lat osiemdziesiątych w rapie. Więcej, jak dla mnie najlepszy singiel wszech czasów i utwór numer dwa w całej historii rapu zaraz po tym, który masz zamiar za chwilę znaleźć na moim blogu. Połączenie funku i muzyki house, z czego zresztą słynęli JB, nigdy wcześniej, ani nigdy później nie było tak cudowne. Okraszone znakomitym klipem oddającym te realia imprez amerykańskich, jakie znamy z tych ich głupkowatych komedii dla niedorozwiniętej młodzieży.

2. Deda - How I'm Livin


Pete Rock u swoich szczytów i szerzej nieznany Deda. Pisze "szerzej", ponieważ parę osób kojarzy go z numeru "The Basement" z debiutu Soul Brothera i CL Smootha.

3. Blackalicious - Shallow Days


Underground z zachodniego wybrzeża z przełomów wieków - fantastyczna sprawa to była. Takie rzeczy jak Dilated Peoples, People Under the Stairs, Cali Agents i własnie Blackalicious wyprzedziły wtedy na luzie NYC. A pamiętajcie, że wspomniałem tylko o kilku najważniejszych twórcach, celowo pomijając np. Kut Masta Kurta (choć też znanego). Resztę znajdźcie sami.

4. The Beatnuts - Give Me The Ass


The Beatnuts najlepsze swoje utwory rejestrowali w 1996 i 1997 roku. "Give Me The Ass" pochodzi z wydanego w 1997 roku "Stone Crazy"- mistrzowskiego albumu. W tym samy roku zaczęli remiksować starsze kawałki na swoje największe dzieło moim zdaniem: epkę "Remix EP: The Spot" (okładka!!!). Co do kawałka: nie puszczałbym tego przy dziewczynie.

5. Heavy D & The Boyz - Peaceful Journey


Prawie wszyscy się jarają tym grubasem i jego ekipą, a praktycznie nikt nie umieszcza ich w ważniejszych podsumowaniach. Trochę niedocenienie, ale album "Peaceful Journey" i utwór pod tym samym tytułem to namiastka nietuzinkowości 1991 roku.

6. MC Solaar - Caroline


Najlepszy kawałek z najlepszej francuskiej płyty i pierdolę W TYM MOMENCIE CHOĆ LUBIĘ BARDZO te Fonky Family, NTM i IAM.

7. People Under the Stairs - Step Off


Wspomniałem o nich przy okazji Blackalicious. Same fajne piosenki i same fajne płyty tych dwóch fajnych chłopaków. Co tam, że wszystkie takie same od '98. Mój ulubiony ich numer wyprodukował nie Thes One, tylko ten drugi - Double K, i pochodzi z 2009. Opener "Carried Away".

8. Jneiro Jarel - Big Bounce Theory


Oldschool plus nowoczesność plus innowacyjność plus przeciętne rymy plus wybitna produkcja = "Three Piece Puzzle". Mam pytanie: dlaczego "Strangers They Come" nie weszło na kompakt od Ropeadope?!

9. Shad - Intro


Najlepsze intro od czasów "ATLiens". Przepiękne otwarcie tej zacnej płyty z Kanady. Jeden z najlepszych obecnie tekściarzy, choć czasami trochę "przeintelektualizowany".

10. Cocoa Brovaz - Memorial


Coś dla fanów Marleya. Mnie ujęły przede wszystkim pierwsze wersy i dośc nietypowy (jak dla nich) beat Da Beatminerz.

Jungle Brothers - dopsz buja. Deda - chill. Blackalicious - też fajne. The Beatnuts - również. Heavy D & The Boyz - a to mi się nie podoba. Beka, co? MC Solaar - nie kumam zupełnie tekstu, ale brzmi świetnie. Dalej wolę Hocus Pocus (tudzież HOCOOS POCOOS - pogubiłem się już), ale MC Solaar też robi konkretne wrażenie. People Under The Stairs - kiedyś chyba tego słuchałem. Ale nie wiem. Pewnie dlatego, że w gruncie rzeczy jest to "takie se". Jneiro Jarel - nuda. Shad - nie jaram się, ale może być. Cocoa Brovaz - nie, nie, nie.

4 Comments

  • 2 września 2011 21:04 | Permalink

    Pierwszy gustoprześwieltacz, który przesłuchałem od deski do deski. W sumie niedługo moje playlisty będą pewnie wyglądać w miarę podobnie do Bartkosa.

    Jungle Brothers świetna rzecz, Deda rewelacja, Blackalicious rozpierdala, Beatnuts mniej, Heavy D bardzo dobry, Mc Solaara nie rozumiem (skumajcie paradoks) ale bit kozacki, PUTS wooooow, jneiro jarel mega przyjemny (sampel mistrz), cocoa brovaz - bo bit Beatminerzów, to nie mam pytań.

    dobrze, że w końcu jakaś pełnokrwista, hip-hopowa dycha. pozdro litu, pozdro bartkos!

  • Anonimowy
    2 września 2011 22:49 | Permalink

    litu nie wciskaj kitu slabe gowno dajesz w dupie byles gowno widziales za mlody jestes zeby to ogarnac woodstock owszem tu cie widze

  • 3 września 2011 11:09 | Permalink

    ahahahaha

  • 3 września 2011 14:42 | Permalink

    Deda? Kojarzę go właśnie z "The basement", w tym numerze co Pete Rock dojebał to o chuj, mega klimat ten bit ma. W refrenie jak wchodzi, nawet nie przeszkadza za bardzo. Wręcz ubarwia zajebiście. DD wiadomo. Poza tym rozkurw jeszcze Blackalicious, Heavy D (Ożesz kurwa, zakochałem się w bicie, chcę tego instrumental), Shad oraz Solaar, bo przeklimat. I głos jaki ma :O

  • Leave a Reply