Red Hot Chili Peppers - I'm With You (2011)


Red Hot Chili Peppers
I'm With You
Warner Bros., 2011

2.5

Nowi Red Hoci brzmią jak... Red Hot Chili Peppers. Po prostu. Jak na "Stadium Arcadium", "By the Way" i tych gorszych utworach z "Californication".

Albo taka historia: dostajesz "I'm With You" na zwykłym kompakcie. Nie jest on w żaden sposób podpisany. Windows Media Player przy zgrywaniu go na komputer również nie wykrywa tytułu albumu, a tym bardziej nazwy wykonawcy. Myślisz sobie: "cholera, co mi po tym". Mimo to, włączasz. I co się okazuje? Że po 15 sekundach losowo wybranego utworu wiesz już wszystko. - No jasne, że to Red Hot Chili Peppers - mówisz na głos, dumny ze swojego odkrycia. Pewnie - jakby z "I'm With You" zetknął się Jarosław Kaczyński, to nie wiedziałby, co jest pięć. Ale poza nim nie ma na świecie ani jednego człowieka, który nie nie rozpoznałby stylu Red Hotów w trymiga, prawda?

Tylko taka sprawa: to, cholera, nie jest fajne. Okej, sajkofani są zachwyceni. W końcu to sajkofani. Jednak dla reszty to nic przyjemnego. Brzmi charakterystycznie, brzmi podobnie jak na (tu wymień 3 ostatnie płyty), czyli tzw. świeżość została pogrzebana mniej więcej tam, gdzie urywa się dźwięk trąbki Flea. Nuda. Już cierpiało na to "Stadium Arcadium", tyle że tam można było zwalić na długość albumu, na dwa kompakty w zestawie.

Tu już się nie da. Nuda. Przenajświętsza N-U-D-A.

Plus jest taki, że Red Hoci mają całkiem dużo sajkofanów. A oni będą usatysfakcjonowani. W końcu to sajkofani.

Jakby "I'm With You" wyszło przed "Californication", byłoby rewelacją. Dziś jest średniakiem, który w starciu z wielbicielami zespołu staje się płytą całkiem okej, bez ochów i achów, za to na więcej niż parę razy.

Ale ja wysiadam. Wkoło jest tyle dobrej muzyki, że nie chcę tracić czasu na coś, co tylko powiela schematy, nie oferując choćby krzty przebojowości. I pomyśleć, że praca nad tym mało zajmującym, nieciekawym czymś trwała 5 lat. Adios.

PS A jaki wpływ na nowe RHCP ma odejście Johna Frusciante i zastąpienie go Johnem Klinghofferem? Nie wiem, jakoś to po mnie spływa.

2 Comments

  • 12 września 2011 14:45 | Permalink

    Oficjalnie: zniechęciłeś. Dzięki.

  • 12 września 2011 19:09 | Permalink

    @ up dokładnie...ale i tak sprawdzę

  • Leave a Reply