Budi - autor wieloczęściowego "Budi Mixtape", Wielki Wielbiciel mlek smakowych, twórca epickich imprez, Czekoladowy Miś, największy z największych, który w swoim życiu przeszedł gorszą wersję drogi "od pucybuta do milionera", tj. "od zera do bohatera" - postanowił zaprezentować swój muzyczny gust. Jesteście ciekawi jego dziesiątki?
Mógłbym Was zanudzać polskim rapem, ale tego nie zrobię. Polecimy raczej starymi numerami różnych gatunków, trochę sentymentalnie, trochę na wesoło. Zaczniemy od:
10. The Gorillaz - Feel Good Inc.
Gorillaz kojarzy mi się z wakacjami '87 ['07? a może 0,7? - Lite], kiedy to jeszcze byłem młody i oglądałem Vivę. Numer naprawdę przedni, smakowity i poprawiający humor.
09. The Cranberries - Zombie
Piosenka o śmierci, cierpieniu, bólu - o wojnie. Oczywiście nie za tekst ją propsuję, bo nie znam angielskiego na tyle dobrze, żeby chwytać słowo w słowo. Należy jej się miejsce na mojej liście, za wspaniałe wejście, wokal. No i bardzo fajnie wpada w ucho.
08. Bon Jovi - Always:
Dobre na rozstania i nie tylko. Jak słyszę tę piosenkę to, aż chce się śpiewać. Na pewno każdy z Was ma taki numer.
07. Jet - Are You Gonna Be My Girl
W sumie te arcydzieło odkryłem nie dawno, dzięki Arcziemu. Przyznaję bez bicia, że nie lubię tego typu muzyki, ale (zawsze musi być jakieś) ta piosenka jest po prostu smakowita. Warto jej posłuchać chociażby dla energii i pozytywnego nastawienia jakie w nas przelewa.
06. Miles Bonny - Electric Relaxation
Dobre do ogarnięcia podczas odpoczynku z dziewczyną - leżycie na łóżku i sobie po prostu słuchacie. Swego czasu była zajawka z Lidderem na przepisanie całego tekstu i przetłumaczeniu go na język ojczysty, ale stanęło na pierwszej zwrotce. Luźna zajawka okazała się trudniejsza niż myślałem.
05. Leonard Cohen - In My Secret Life
Nie wiem, czy ten utwór nazwać piosenką, czy narzędziem. Czemu narzędziem? Otóż lepszej piosenki na romantyczną kolację nie znajdziecie. Jest jednak mały problem, jak Twoja kobieta usłyszy Cohena to jest duże prawdopodobieństwo, że się rozpłynie w jego głosie i kompletnie przestanie Cię słuchać.
04. Joan Osborne - One of Us
Jaram się tym kawałkiem, chociaż jestem ateistą i tekst uważam po prostu za śmieszny.
03. The Turtles - You Showed Me
Stare jak Budi albo jeszcze starsze. "You Showed Me" jest czymś co fajnie jest sobie posłuchać w okresie wspominek itd.
02. Bisz/Pekro - Raj tuż za rogiem
Jest i mało znany Bisz i chyba najlepszy z jego popisów. Czysta poezja. Dialog między nim a ukochaną. Fajne sformułowania, przenośnie, dobre podczas rozkminiania poszczególnych linijek, jak i całości. Bit wchodzący w połowie utworu pozwala odpłynąć. Po prostu cudo.
01. W.E.N.A. i Rasmentalism - Na Wstecznym
No i oczywiście "Na Wstecznym" numer którego nie da się zajechać, legendarny, wspaniały i perfekcyjny w każdym czasie. Można słuchać bez końca i bez końca łapać Chill.
Przebojowy zestaw niczym (nie)sławny "Budi Mixtape". Zaczyna od prawdziwego trzęsienia ziemi, tsunami, tornada i uderzenia Roberto Carlosa z lewej nogi - od "Feel Good Inc." Gorillaz. Dla mnie jest to jeden z największych hitów ostatnich lat. Dalej mnóstwo szlagierów, choć nie wszystkie kojarzę z nazwy. The Cranberries, The Turtles, Bon Jovi, Joan Obsorne i Leonard Cohen... Leonard Cohen... Ach... O czym to ja? Aha, do tej przebojowej dziesiątki ni w ząb nie pasują mi Jet oraz Miles Bonny. Tak jakieś mniej hitowe te 2 numery. Za to końcówka - mistrzowska, mimo że to przecież żadne szlagiery z radia i dyskotek, tylko naprawdę mocne, podziemne jointy. Jak na moje, gust Budiego jest najbliższy mojemu sercu, biorąc pod uwagę wszystkich dotychczasowych prześwietlonych.
Mógłbym Was zanudzać polskim rapem, ale tego nie zrobię. Polecimy raczej starymi numerami różnych gatunków, trochę sentymentalnie, trochę na wesoło. Zaczniemy od:
10. The Gorillaz - Feel Good Inc.
Gorillaz kojarzy mi się z wakacjami '87 ['07? a może 0,7? - Lite], kiedy to jeszcze byłem młody i oglądałem Vivę. Numer naprawdę przedni, smakowity i poprawiający humor.
09. The Cranberries - Zombie
Piosenka o śmierci, cierpieniu, bólu - o wojnie. Oczywiście nie za tekst ją propsuję, bo nie znam angielskiego na tyle dobrze, żeby chwytać słowo w słowo. Należy jej się miejsce na mojej liście, za wspaniałe wejście, wokal. No i bardzo fajnie wpada w ucho.
08. Bon Jovi - Always:
Dobre na rozstania i nie tylko. Jak słyszę tę piosenkę to, aż chce się śpiewać. Na pewno każdy z Was ma taki numer.
07. Jet - Are You Gonna Be My Girl
W sumie te arcydzieło odkryłem nie dawno, dzięki Arcziemu. Przyznaję bez bicia, że nie lubię tego typu muzyki, ale (zawsze musi być jakieś) ta piosenka jest po prostu smakowita. Warto jej posłuchać chociażby dla energii i pozytywnego nastawienia jakie w nas przelewa.
06. Miles Bonny - Electric Relaxation
Dobre do ogarnięcia podczas odpoczynku z dziewczyną - leżycie na łóżku i sobie po prostu słuchacie. Swego czasu była zajawka z Lidderem na przepisanie całego tekstu i przetłumaczeniu go na język ojczysty, ale stanęło na pierwszej zwrotce. Luźna zajawka okazała się trudniejsza niż myślałem.
05. Leonard Cohen - In My Secret Life
Nie wiem, czy ten utwór nazwać piosenką, czy narzędziem. Czemu narzędziem? Otóż lepszej piosenki na romantyczną kolację nie znajdziecie. Jest jednak mały problem, jak Twoja kobieta usłyszy Cohena to jest duże prawdopodobieństwo, że się rozpłynie w jego głosie i kompletnie przestanie Cię słuchać.
04. Joan Osborne - One of Us
Jaram się tym kawałkiem, chociaż jestem ateistą i tekst uważam po prostu za śmieszny.
03. The Turtles - You Showed Me
Stare jak Budi albo jeszcze starsze. "You Showed Me" jest czymś co fajnie jest sobie posłuchać w okresie wspominek itd.
02. Bisz/Pekro - Raj tuż za rogiem
Jest i mało znany Bisz i chyba najlepszy z jego popisów. Czysta poezja. Dialog między nim a ukochaną. Fajne sformułowania, przenośnie, dobre podczas rozkminiania poszczególnych linijek, jak i całości. Bit wchodzący w połowie utworu pozwala odpłynąć. Po prostu cudo.
01. W.E.N.A. i Rasmentalism - Na Wstecznym
No i oczywiście "Na Wstecznym" numer którego nie da się zajechać, legendarny, wspaniały i perfekcyjny w każdym czasie. Można słuchać bez końca i bez końca łapać Chill.
Przebojowy zestaw niczym (nie)sławny "Budi Mixtape". Zaczyna od prawdziwego trzęsienia ziemi, tsunami, tornada i uderzenia Roberto Carlosa z lewej nogi - od "Feel Good Inc." Gorillaz. Dla mnie jest to jeden z największych hitów ostatnich lat. Dalej mnóstwo szlagierów, choć nie wszystkie kojarzę z nazwy. The Cranberries, The Turtles, Bon Jovi, Joan Obsorne i Leonard Cohen... Leonard Cohen... Ach... O czym to ja? Aha, do tej przebojowej dziesiątki ni w ząb nie pasują mi Jet oraz Miles Bonny. Tak jakieś mniej hitowe te 2 numery. Za to końcówka - mistrzowska, mimo że to przecież żadne szlagiery z radia i dyskotek, tylko naprawdę mocne, podziemne jointy. Jak na moje, gust Budiego jest najbliższy mojemu sercu, biorąc pod uwagę wszystkich dotychczasowych prześwietlonych.
5 Comments
Cohen <3 Gorillaz <3
Najlepsza dyszka jak na razie. Dobry gust.
mi też się bardzo podoba :-)
najlepsze! ;]
I'm glad ;]
Każdą z tych piosenek znam doskonale .
Bardzo dobre utwory. ;)
23