4 prawdy wiadome, mówiące, że KNŻ od Kultu lepsze jest znacznie

Czy Kazik Na Żywo jest lepszy od Kultu? Prawdopodobnie nie. Są jednak takie 4 - jak to je ja nazwałem?, aha, już mam - prawdy wiadome, mówiące, że Kazik Na Żywo Kult przewyższa. Jakie to prawdy? Dlaczego są tylko 4? No już je wymieniam:

1. Pierdolnięcie
Kult przy Kaziku Na Zywo to zespolik popowy. KNŻ ma pierdolnięcie. To nie jest grzeczny rock i chwytliwe melodie. To hardrock w najlepszym wydaniu połączony z hip-hopowym sposobem przekazywania treści ("hip-hopowy sposób przekazywania treść" - ok, dziwnie to ująłem). Nie wiem, czy nazywając kaenżet zespołem rapcore'owym nie narażę się paru osobom, ale - przynajmniej moim zdaniem - taka łatka nie jest krzywdząca, ani dla KNŻ, ani dla rapcore'u.

2. Większa dosadność tekstów
Nie zrozumcie mnie źle, piosenki Kultu często poruszają ważne problemy społeczno-polityczne. Często też poruszają takie super istotne tematy jak miłość. Wydaję mi się, że w Kulcie więcej jest przenośni, zaś w kaenżecie więcej dosłowności i, co za tym idzie, więcej dosadności w tekstach. Ba, odnoszę wrażenie, że rozkład piosenek dotyczących spraw społeczno-politycznych w zakresie zarówno krajowym, jak i globalnym a utworów o całkowicie innych, mniej interesujących mnie kwestiach, w repertuarze KNŻ jest znacznie bardziej korzystny niż w Kulcie. Nie żebym kultowych piosenek nie lubił - są świetne, ale przecież tworząc na potrzeby płyt Kazika Na Żywo, Staszewski był w najwyższej formie tekstowej.

3. Litza = fajniejszy skład
Mówcie sobie co chcecie, ale wolę Wielebnego, co Arkę Noego stworzył, niż buca Banana i Grudę, który komponuje muzykę do "Mgły". Skład KNŻ wydaje się być jakimś takim sympatyczniejszym, bardziej zgranym, mimo że to przecież porozumienie ponad podziałami, po prostu fajniejszym. Nie wiem dlaczego, to tylko przypuszczenia, może się mylę. Zwłaszcza, że przecież 2/5 kaenżetu gra w Kulcie...

4. Lepsze koncerty
Prawda wiadoma nie do podważenia. KNŻ gra lepsze koncerty od Kultu. Widziałem na żywo obie kapele. W dodatku, w mieście, w którym Kazik nigdy się nie opierdala - w Warszawie. Koncert Kultu był przezajebisty, trwał bite 3h, na bisy zespół zostawił zestaw największych hitów, a na sam koniec końców Staszewski a capella wykonał "Sowietów". Występ kaenżetu był trochę krótszy, ale w dużo większym stopniu przeładowany energią, tym pierdolnięciem, o którym pisałem w punkcie pierwszym. Skoro spora zawierucha, względne pogo, rozgrywała się nawet w połowie sali, to chyba jest coś na rzeczy, prawda? Na Kulcie Kazik nie skacze ze sceny. Na KNŻ stage diving to podstawa. Mam nadzieję, że w Gorzowie, 4 marca br., Kazik Na Żywo też nie będzie się opierdalał i że ze strony zespołu zobaczę podobne widowisko co w Warszawie. Wiadomo, przyjdzie znacznie mniej osób, nie będzie więc rozpierduchy w połowie sali, lecz MUSI być zajebiście. Będzie tylko *wspaniale*, to będę zawiedziony...

A dlaczego są tylko 4 prawdy wiadome? No bo co by nie mówić, ale Kult jest chyba jednak lepszy... No trudno.

Leave a Reply