Gustoprześwietlacz: Picia

to są różne style PICIA piwa, nie wiem, który z nich PICIA lubi najbardziej

W szkole nikt nie wiedział, czym Picia naprawdę żyje... No, może poza fotografią, wspinaczką i doprowadzaniem cudzych aut do ładu, porządku i blasku. A czego słucha? No cóż, tak zaskakującej (miejscami) "dziesiątki" jeszcze nie było...

Gdy Lite napisał do mnie z pytaniem, czy dorzucę się do bloga pomyślałem: Spoko, fajnie było poznać gusta znajomych i teraz i ja może coś pokażę. W miarę jak zacząłem myśleć, co mogę wrzucić, coraz głębiej grzebałem w pamięci i odkryłem piosenki, których dawno nie słuchałem. Ta lista jest bardzo osobista, jest przekrojem mojego życia, w którym zaszło wiele zmian - raz dobrych, raz nie. Teraz jak skończyłem ją pisać, czuję jak drgają mi palce, ta muzyka to Ja. Kolejność przypadkowa.

10. DJ Buhh, Tede, Kołcz, Kiełbasa - Na Wu


Klasyka do której lubię wracać. Stara dobra nuta z udziałem Kiełbasy którego brakuje mi w nowych produkcjach. Pierwsze naleciałości samochodowych nut z WJ, których teraz pełno. Zaczynało się dobrze, a jest najlepiej. Muzyka jak człowiek. Tedego poznałem w 2008 roku i mimo wielu głosów o komercjalizacji jego muzyki, współgra ona z osobowością, więc pozdrawiam hejterów z YouTube'a. :*

9. Jacek Kaczmarski - Mury


Wielki poeta. 100% jego muzyki dociera do mnie gładko, ciekawe odejście od ówczesnej rzeczywistości muzycznej

8. System of a Down - Atwa


Stare dobre czasy. Muzyka pięknego okresu mojego życia, silnych palców, wiedzy o świecie i łapania południowoeuropejskich słówek. Piękny kawałek na zniszczenie się.

7. Antonio Vivaldi - Zima


Najlepiej brzmi z rainymoodem, daje wtedy sprzeczne emocje. Słońce i deszcz to doskonałe połączenie.

6. Любэ - давай за


Kolejna muzyka młodości, dawno jej nie słuchałem, ale dzielnie trwa w odtwarzaczu. Pamiętam jak duża była moja agresja [WTF? - Lite], kiedy dowiedziałem się, że nie mogę jechać na ich koncert, bo jestem za młody. Teraz to co innego, z wytchnieniem czekam na kolejną wizytę w Polsce.

5. Shu-De
[KLIK]

Niestety niedostępny na YouTube, może dlatego tak mało znany. Shu-De to azjatycki przedstawiciel śpiewu gardłowego. Polecam kupić płytę. Wraz z kadzidłem potrafi wprowadzić na inny poziom świadomości.

4. Shakira - Did It Again


Nie będzie wielkim kłamstwem, jak napisze, że same teledyski nakręcają Shakirze fanów, ale to jej głoś robi swoiste 'raaawr' gdzieś głęboko w głowie.

3. Jama Zła - Wsadzę Ci Głowę Do Pralki


Jama Zła to bezkompromisowe dzieło dla dużych chłopców. Czysta prawda, która przyprawia każdą samicę o ból głowy, a te starszej daty o zawał. Feministki w sojuszu z amerykańskimi konserwatystami szkolą armię, która ma raz na zawsze skończyć z duetem nagiej prawdy.

2. Skins Theme


Zawsze czuję ukłucie w sercu gry to słyszę. Doskonały theme, w którym zawarta jest w zasadzie cała treść pierwszych części serialu. Serialu, który w wyniku zbiegu wielu okoliczności zmienił mnie w silny sposób.

1. Kraftwerk - The Robots


Młodość, słońce, góry - z tym mi się to kojarzy. Wielkie było moje zaskoczenie, że taka muzyka była tworzona w tych latach. Polecam całą płytę.

DJ Buhh - cienizna. Kaczmarski - wiadomo, że klasyk. Aczkolwiek nie wiem na ile jest to "odejście od ówczesnej rzeczywistości muzycznej". SOAD - fajny numer, podoba mi się. Vivaldi - no, muzyki klasycznej tu jeszcze nie było! I faktycznie, z rainymoodem brzmi genialnie. Lube - spoko, ale chujowa jakość na tym YT jest. Shu-De - no cóż, nie kupiłem płyty. Shakira - nie, nie, nie. Jama Zła - nie mogę tego słuchać, wybacz. Skins Theme - kojarzy mi się z całkiem przyjemnym, niekiedy śmiesznym, a niekiedy przygnębiającym serialem. Kraftwerk - znakomite!!! Sprawdzę kiedyś cały album, obiecuję.

5 Comments

  • 9 maja 2011 15:37 | Permalink

    ZA ROSYJSKĄ WOJENNĄ PIOSENKĘ MASZ ODE MNIE PALETĘ NOTECKIEGO !!!!

  • 9 maja 2011 16:13 | Permalink

    trzymam Cię za słowo

  • Anonimowy
    10 maja 2011 15:32 | Permalink

    jak raper,taki gust.marnie.

  • Anonimowy
    10 maja 2011 15:32 | Permalink

    jaki* rzecz jasna.

  • 11 maja 2011 22:03 | Permalink

    Jebut. „Na Wu” = dosyć fajne biciwo, ale nie wiem, jakoś nie może mnie dobrze rozbujać, może stan nie ten? Słychać upływ czasu... głównie w brzmieniu, ya know what I mean, co nie. Choć numer jako całość to średniawka raczej, bardzo propsuję opis. „Stara dobra nuta z udziałem Kiełbasy” - :D. Co do „Murów”, cóż. Klimat, klimat, klimat! Ciężko mi tylko ocenić, czy wynika on z samej piosenki, czy z natężenia klasyczności w niej (oraz przy okazji wszystkiego, co się z nią – tj. klasycznością – wiąże). W ogóle, samo wykonanie to potęga, masakra, co tam jeszcze chcecie. Mega rzecz. „Atwa” jawi się jako jeden z bardziej przewidywalnych numerów na Togzisiti, toteż jednocześnie – jako jeden z mniej atrakcyjnych. No ale wiadomo, że SOAD jak Proceente poniżej pewnego poziomu nigdy nie schodzi, toteż hejtować nie wypada. Zwłaszcza, że Tankian popisuje się swoim świetnym wokalem. Czy pasuje na zniszczenie się? Odrobinę. Jeśli chodzi o „Zimę” Vivaldiego – o ja pierdolę. Nie spodziewałem się takiego numeru tutaj. Czuję się na tyle zaskoczony, że nawet nie wiem za bardzo, co napisać. Zresztą, co tu ukrywać – muzyki klasycznej praktycznie nie słucham, ale „Zimę” sprawdziłem od początku do końca i doceniam. A rainymood przydatna rzecz, tylko gra za głośno. Natomiast bardzo jara mnie piosenka zespołu o niesłychanie dźwięcznej nazwie – Любэ. 2:24 = wow. W ogóle, przewijające się w tle cały czas te dziwne, charakterystyczne dźwięki ichnich instrumentów robią doskonały nastrój (żeby nie powtarzać „klimat” cały czas), zwłaszcza w połączeniu z gitarką. Outro i epilog są niesamowite. Coś pięknego. Shu-De? Dziękuję, jedziemy dalej. Shakiry zazwyczaj unikam, toteż do „Did it again” podszedłem z obawami. Niestety, sprawdziły się. Eee, eee, eee, EEE! – gratuluję udanego pomysłu na refren. Z ciekawszych rzeczy warto jeszcze wymienić kompletnie nienaturalną perkę (co to kurwa za haty?) oraz wręcz wgniatającą zmianę nastroju na wysokości 1:58. WTF, man? Za to z drugiej strony pierwszy raz od dłuższego czasu obejrzałem klip. Ale i tutaj się zawiodłem. O co w nim chodzi i dlaczego czuję się jak kretyn, oglądając to? Nie wiem. Gówno okrutne. Jama Zła zresztą też – ale z tą różnicą, że tu właśnie o to chodzi! Ich sylwestrowy mixtape polecam każdemu, kto ma dystans do... wszystkiego :). „Wsadzę ci głowę do pralki” powala głównie refrenem (:D) i konceptem, sam fristajl chłopakom tu nie wychodzi najlepiej, ale nie można mieć wszystkiego, drogi panie. Z lepszych rzeczy na „Poruchafszy” polecam „Już od '99 piję” - kapitalny wyraz poczucia humoru na swój temat. Zresztą, typowego dla WJ. Dalej mamy motyw ze Skins. Kurde, jak na theme song to niesłychanie ciekawa aranżacja... ale „ciekawa” w tym przypadku oznacza niestety tyle samo, co „zjebana”. Kto wpadł na pomysł, żeby to tak poszatkować? Między tymi przykrymi przejściami grają na szczęście fajne fragmenty, może nie jakieś specjalnie odkrywcze, ale dla ucha przyjemne, a przede wszystkim – niebanalne. Fajne to. Gustoprześwietlacz kończy kawałek „The robots”... który jest ZAJEBISTY! Niech jako potwierdzenie tej tezy świadczy fakt, że niniejszym kończę pisanie, bo nie chce mi się go opisywać, i spierdalam go włączyć po raz trzeci pod rząd. elo

  • Leave a Reply