Kaenżetowe top 12

Chyba wiadomo o co chodzi - 12 najlepszych, moim zdaniem, piosenek Kazika Na Żywo:



12. Pierdolę pera
Andrzej Lepper. Minister rolnictwa. Minister politycznego obciachu. Zwycięzca konkursu Viva Najpiękniejsi w kategorii *największa metamorfoza*. Szyderczy śmiech a.k.a. "jak można zgwałcić prostytutkę". Póki co w cieniu. Póki co. Ale wróci na polityczny ring jak Endriu Gołota.

Kazik Leppera jednoznacznie ocenił, zanim polityk Samoobrony został wicepremierem. Była to ocena krótka i treściwa, proste "Andrzej, wypierdalaj!". Słowa refrenu piosenki "Pierdolę pera" śpiewane są w taki sposób, że brzmią bardziej jak "pierdolęppera". Swoją drogą, kiedy pierwszy czarny kandydat na prezydenta RP zostawał wicemarszałkiem sejmu, piosenka została przypomniana przez polskie media. Obrażać tak dosłownie i chamsko wysoko postawioną w kraju osobę? Nieładnie. Ale rozeszło się po kościach.



11. W południe
Cover. Piosenka Kazimierza Grześkowiaka. Kazik sięgał po nią w swojej karierze dwukrotnie. Pierwszy raz z Kazikiem Na Żywo, czego efekty możecie obejrzeć i posłuchać powyżej. Po raz drugi, blisko dekadę później, kiedy nagrywał "Silnego Kazika Pod Wezwaniem" - płytę z utworami Silnej Grupy Pod Wezwaniem.

Jeden ze spokojniejszych i bardziej nastrojowych kawałków KNŻ. Bardzo melodyjny. Tekst Grześkowiaka skądinąd wyśmienity, dość daleki od codziennej twórczości kaenżetu. Najbardziej spodobała mi się koncertowa wersja z "Występu". Najdoskonalsza.



10. Spalam się
Klasyczny przebój z solowego repertuaru Staszewskiego o miłości nastoletnich chłopców do ponętnej nauczycielki języka angielskiego. Numer obecny na "Na żywo, ale w studio" oraz na "Występie". Druga, koncertowa wersja zdecydowanie najlepsza. Ba, bije ona na głowę również wersję oryginalną, która miała wszystko oprócz dobrej melodii i porządnego brzmienia. Kaenżet z tej piosenki wycisnął wszystko, co się dało. Tu uwagę przykuwa już nie tylko tekst, ale i muzyka. Super!



9. 100000000
[KLIK]



8. Spalaj się!
Kolejne solowe dzieło Kazika, które, po dodaniu paru kaenżetowskich gitar, nabrało znacznych rumieńców. Ostre brzmienie znacznie bardziej pasuje do najprawdopodobniej najbardziej dosadnego tekstu, atakującego polskich polityków. Staszewski nie szczędzi słów: parlamentarzyści, tzw. elita rządząca, wykorzystują "pracę" do swoich prywatnych celów, w nosie mają państwo, wśród nich szerzy się pijaństwo, a najlepiej żeby parlament spłonął, bo to szary obywatel utrzymuje tę armię darmozjadów.

Powinni to puszczać przed każdym posiedzeniem sejmu lub senatu. Może by któregoś posła / senatora sumienie ruszyło...

Też w to nie wierzycie?



7. Nie ma litości
Nie ma litości dla skurwysynów, czyli znów nalot dywanowy na polityków? Niezupełnie. Utwór traktuje o patologicznych zjawiskach w społeczeństwie. Prostytucja. Handel narkotykami w szkołach. Ogromne ilości nieuzasadnionej agresji szwendającej się po osiedlach całej Polski. Nie bez przyczyny "Nie ma litości" pojawiło się na składance "Muzyka przeciwko rasizmowi". Zawężenie tematyki tego numeru tylko do rasizmu to jednak spore uproszczenie.

Kawałek daje potężnego kopa. Mocne uderzenie połączone z chwytliwym, wywrzaskiwanym refrenem równa się potężnym rozpierdolem pod sceną. Zdecydowanie jeden z najgorętszych, najbardziej energicznych i najbardziej agresywnych utworów KNŻ. Powiedziałem najbardziej agresywnych? Tak. To o to chodzi, żeby tę agresję wyładować w miarę pokojowy sposób.



6. No speaking inglese
Zbigniew Derdziuk, obecny prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, studiował na socjologii wraz z Kazikiem Staszewskim. Kazik pił wódkę, a wódka była wtedy na kartki. Zbigniew Derdziuk wódki nie pił, a kartki otrzymywał każdy. Kazik zaproponował odkupienie derdziukowej kartki, na co Derdziuk odpowiedział mu następująco: "Nie mogę, muszę zawieźć TATOWI". Wokół tego hasła powstało "No speaking inglese".

Co ciekawe, historia ta zawędrowała aż do... sejmowej komisji śledczej ds. tzw. afery hazardowej, przed którą zeznawał Zbigniew Derdziuk. Ciekawość zżerała posła Bartosza Arłukowicza z SLD. Zresztą nie pierwszy raz, bo wcześniej doprowadziła go do rozszyfrowania agenta, wygrania 125 000 zł i uzyskania popularności, dzięki której ostatecznie wylądował w sejmie i został politykiem. W każdym razie, Derdziuk na pytanie grzecznie odpowiedział, a poseł Franciszek Stefaniuk z PSL dodał: - Pan to ma szczęście. Kiedyś o panu piosenki pisali, teraz film kręcą (tu wskazał na kamery transmitujące przesłuchanie).

"No speaking inglese" to nie piosenka o Zbigniewie Derdziuku, a o niezrozumieniu w dzisiejszym świecie, przynajmniej ja ją tak odbieram. Ponadto bardzo energiczna, świetnie wypada na koncertach.



5. Artyści
Wszyscy artyści to prostytutki - kilkunastoletnia, wysnuta przez Kazika prawda wciąż ma swoje odbicie w dzisiejszym, pokręconym świecie show-bizu, muzyki, filmu i wszystkich innych sztuk artystycznych. Atak na hipokryzję i celebrytów, i tzw. artystów niezależnych. Wszystko podparte ostrym brzmieniem i sugestywnym teledyskiem, na którym co chwile migocą znane twarze, w sytuacjach co najmniej dwuznacznych.



4. Stałem się sprawcą zgonu taty z powodu mej dumy z brata
Mega numer. Super historia, korespondująca z tym, co Kazik nakreślił w "Nie mogę istnieć bez narzekania". Tyle że tu nie ma nudy i beznadziei, jest za to inna zmora wielu polskich rodzin: rodzice dokładnie kierujący życiem dorosłych już dzieci. Brak przyzwolenia na decydowanie o własnym losie w połączeniu z niesfornym, muzykującym i anarchizującym bratem mogą doprowadzić do całkowicie skrajnych reakcji, tak jak ta zawarta w tytule piosenki.

Ciekawy storytelling to nie koniec. "Stałem się sprawcą..." to prawdopodobnie najszybszy kawałek Kazika. Nawet, gdy pod uwagę weźmiemy szereg innych projektów. Staszewski kolejne słowa wypluwa z prędkością karabinu maszynowego. Słychać, że piosenka była nagrywana na kilka razy, bo momentami głosy nachodzą na siebie. Głównie przez to utwór nie jest nigdy grany na koncertach. A szkoda.



3. Krzesło łaski
Piosenka Nicka Cave'a. Kazik nagrał nagrał jej cover na potrzeby płyty "Melodie Kurta Weilla i coś ponadto". Już tam "Krzesło łaski" robiło kolosalne wrażenie. W znacznie mocniejszej wersji KNŻ jest już totalna miazga.

Numer należałoby nazwać pierwszoosobowym opisem przeżyć skazanego na śmierć na krześle elektrycznym. Są to myśli wstrząsające i przerażające. Zmuszają do zastanowienie się nad zasadnością, humanitaryzmem i potrzebą stosowania kary śmierci. Ja jestem zdecydowaniem przeciwnikiem wieszania, rozstrzeliwania, krzeseł elektrycznych i innych sposobów pozbycia się recydywistów ze społeczności. Nie dlatego, że usłyszałem "Krzesło łaski". "Krzesło łaski" tylko mnie w tym przekonaniu utrzymało.

A wykonanie "Krzesła łaski" na koncertach? Coś świetnego. Zespół ostro napierdala, Kazik zaś siada na krześle, krześle łaski, i śpiewa. Niby nic, ale robi wrażenie. Mam nadzieję, że gorzowianie jutro to zobaczą i usłyszą.



2. Nie zrobimy wam nic złego, tylko dajcie nam jego
Taki zlepek tematów. Najważniejsze przesłanie? Zapamiętaj na zawsze - pierdol służbę wojskową! Zlepki tematów mogą urywać banię jak robiło to "12 groszy". "Nie zrobimy wam nic złego..." bani nie urywa. Ale jest to dobry numer, który wprost zajebiście wypada na koncertach. Mam nadzieję, że jutro będzie przy tym pełen odlot i posiniaczone łokcie.



1. Tata dilera/Hardzone
Wiadomo, że na miejscu pierwszym mógł być tylko "Tata dilera". Oparta na zapętlającym się riffie melodia, to jedno. Drugie to przezajekurwabisty tekst. Przyznam się, że jest to chyba mój ulubiony występek liryczny Kazika.

Rozprawa sądowa. Zeznaje ojciec. Nie wierzy w to, że jego syn mógłby być handlarzem narkotyków, przecież kiedyś wygrał w ping-ponga zawody. Na przykładzie tej historii Kazik mistrzowsko przedstawił polskie społeczeństwo. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Sama trzecia zwrotka, która właściwie jest zwykłą kopią pierwszej, tyle że przesuniętą o rok do przodu, doskonale oddaje to, jak działają sądy w Polsce.

Genialna rzecz, która perfekcyjnie spisuje się na koncertach. "Tata dilera" zazwyczaj grany jest 2 razy - mniej więcej pośrodku setlisty oraz na samym końcu końców bisów. Za każdym razem taka sama energia, a za drugim dodatkowe wygłupy na scenie Kazika, kiedy już odłoży mikrofon. Moc.

Korzystałem z:
Gnoiński Leszek, Kult Kazika, Wyd. 1, In Rock Music Press, 2000, ISBN 978-83-86365-39-5

One Comment

  • Anonimowy
    21 marca 2011 20:38 | Permalink

    riff cyprusowy chyba ,ja?!
    a ten Tata dilera to nie miał być w początkowej fazie tekstem o którymś z kompozytorów?
    oświeć mnie,bo mi się tak wydaje.
    pozdrawiam

  • Leave a Reply