Co powinien zaśpiewać Krzysztof Krawczyk na beatyfikacji Jana Pawła II?


Dzisiaj wprawdzie Prima Aprilis, ale to nie żart!!! Krzysztof Krawczyk - jeden z Adamów Małyszów współczesnej muzyki rozrywkowej, jedna z najbardziej obciachowych polskich gwiazd show-biznesu, jeden z najbardziej rozpoznawalnych wąsów i brzuchów w kraju - chce zaśpiewać podczas beatyfikacji Jana Pawła II. Ponoć obaj panowie się znali. No, w ramach ścisłości należałoby powiedzieć, że spotkali się ze sobą jakieś 3 razy, co jednak w zupełności wystarczyło, aby Krzysztof Krawczyk nazywał Karola Wojtyłę jedną z najważniejszych postaci, na które napotkał w swoim życiu.

Krzysztof Krawczyk zadeklarował, że na mszy beatyfikacyjnej zaśpiewałby któryś z pierdyliarda psalmów (i raczej nie byłby to "Psalm 151" Kultu). Pragnę zapytać: Panie Krzysztofie, po co się tak ograniczać? Czy nie lepiej byłoby zaszaleć i zaśpiewać coś bardziej przebojowego? Że niby nie wypada? Panie Krzysztofie, ale samo Pana śpiewające uczestnictwo w wydarzeniu wyższej, duchowej rangi zakrawa o "nie wypada". Jak szaleć, to szaleć. Proponuję Pana recital, który może nie tyle należycie oddałby hołd Janowi Pawłowi II, co raczej pozwoliłby Panu w pełni zaprezentować posiadane przez Pana umiejętności i uwypuklić Pańską niebywałą wszechstronność artystyczną.

Barka

Wiadomo, że zacząłby od "Barki". Może Krzysiu nie wywołałby tym samym małego trzęsienia ziemi w Watykanie, ale rozpocząłby z grubej rury, od wielkiego szlagieru, jednoznacznie kojarzącego się z osobą papieża-Polaka. Można nawet podejrzewać, że miliony pielgrzymów - zgromadzonych zarówno na placu św. Piotra, jak i w innych miejscach sakralnych na całym świecie (wliczając w to domową przestrzeń z kanapą i telewizorem) - pociągnęłyby "Barkę" wraz z polskim bardem. Chóralne śpiewy dotarłyby aż do Libii, gdzie Muammar Kaddafi na ich dźwięk wyciągnąłby białą flagę, ogłosiłby kapitulację i zakończyłby bezproduktywny "Świt Odysei".

Idzie mój Pan

Krzysztof Krawczyk to inteligentny człowiek. Widzi z jakim entuzjazmem przyjęto "Barkę". Na bieżąco otrzymuje też informacje z frontu w Libii, więc wie, jaką wielką siłę posiada jego głos. Postanawia, że zagra teraz kolejny kościelny przebój, nieśmiertelny utwór "Idzie mój Pan". Śpiewa cały świat. Chrześcijanie, muzułmanie, żydzi, buddyści, ateiści. Wydawałoby się, że refren powinni kojarzyć tylko ci pierwsi, lecz dzieje się tak, że znają go - słowo w słowo - wszyscy obywatele świata. Jeden z ekspertów w studiu TVN24 zauważa, że prawdopodobnie "Idzie mój Pan" zapisane jest w ludzkich genach, że być może już Adam i Ewa znali tę legendarną pieśń. Drugi z ekspertów przychyla się do zdania pierwszego, choć on akurat uważa, że któregoś dnia obca cywilizacja kosmiczna zmodyfikowała nasze geny, po to aby przejąć kontrolę nad Ziemianami. Po chwili insynuuje, że beatyfikacja Jana Pawła II jest najprawdopodobniej preludium do wielkiej międzygalaktycznej wojny. Aha, Krzysztof Krawczyk i "Idzie mój pan" kończą konflikt izraelsko-palestyński. Tak po prostu.

Bo jesteś Ty

Następnie Krawczyk wygłasza skromne przemówienie. Mówi, że on to w Polsce piosenkarzem jest, że sprzedał trochę płyt, że ma uznanie wśród ludzi w całym kraju. Wtedy odzywa się obecny na uroczystości Benedykt XVI: - Daffei zoś sffojego, ssiom! Krzysztof Krawczyk nie potrafi odmówić obecnemu papieżowi i wykonuje hicior sprzed paru lat, piosenkę "Bo jesteś Ty". Entuzjazm na placu św. Piotra jakby opada. Ludziom wybitnie nie podoba się ten utwór. Całe szczęście, polski wokalista kończy zanim w Palestynie wybucha III intifada. Jeden z widzów TVP Info zauważa, że obecny w Watykanie kardynał Dziwisz wyjął już nawet kilogram pomidorów specjalnie przygotowanych na tę okazję, ale nie zdążył ich użyć.

Ave Maria

Przed wykonaniem następnej piosenki, Krzysztof Krawczyk mówi, że i ona będzie pochodzić z jego repertuaru. Milionowy tłum zaczyna buczeć. Tak mocno, że fala uderzeniowa powala nie tylko Benedykta XVI, ale także obecnego na miejscu Mariusza Pudzianowskiego oraz Bazylikę św. Piotra. Nie zważając na to, polski bard zaczyna śpiewać. Szybko się okazuje, że jest to numer z jego najnowszej płyty, którą nagrał w hołdzie Janowi Pawłowi II. Milionowy tłum wzdycha z ulgi, co niestety doprowadza do całkowitego zburzenia rzymskiego Koloseum oraz dalszego wykrzywienia Krzywej Wieży w Pizie. Z kolei wykonanie "Ave Marii" przez Krzysztofa Krawczyka powoduje pęknięcie lądolodu na Grenlandii. Ostatnie misie polarne spieprzają gdzie pieprz rośnie, Wiewiór z "Epoki Lodowcowej" po raz kolejny gubi swojego orzeszka, a Greenpeace oskarża popularnego piosenkarza o celową działalność na rzecz zniszczenia Matki Ziemi.

Natalia Kukulska - Wierność jest nudna

Krzysztof Krawczyk znów wygłasza długą i nudną mowę. Opowiada o Polsce. O tym, że w stanie wojennym było ciężko, ale że w sumie za komuny było lepiej. Wspomina także, że w Polsce powstaje dużo filmów o papieżu Janie Pawle II, o Karolu Wojtyle. Ostatnim był "Och, Karol 2", który promowany był przez piosenkę jej koleżanki po fachu, Natalii Kukulskiej. Właśnie ją Krzysiu zaczyna śpiewać. Hierarchowie kościelni są oburzeni. Oburzony jest również Grzegorz Miecugow. Szwajcarscy gwardziści siłą zabierają mikrofon Krawczykowi (ludzie klaszczą), a Imperator Palpatine Benedykt XVI krytycznie wypowiada się o tej piosence, wyraźnie zaznaczając, że może i wiara w Boga jest nudna, ale jest najważniejszą rzeczą w Galaktyce w Śródziemiu na świecie. Ratzinger oddaje mikrofon Krawczykowi, ufając, że była to ostatnia, marna prowokacja za 2 złote. Obecny w studiu Superstacji Tomasz Karolak ciśnie bekę z barda i papieża, dodając, że trzeba być przepotężnym imbecylem, żeby traktować "Och, Karol 2" jako film o człowieku w białej, niepraktycznej (bo łatwo się brudzącej) sutannie.

Firma + Hemp Gru - Przeciwko kurestwu i upadkowi zasad

Krawczyk, dzierżąc mikrofon w dłoni, znów uprawia konferansjerkę: - Teraz kawałek od młodych ludzi. Nie jest to może muzyka, z którą się utożsamiam, pewnie nie do końca ją rozumiem, ale przesłanie jest jasne: JP na 100%. Czyli Jan Paweł II na 100%. Poza tym ci młodzi ludzie hołdują takim wartościom jak honor i odwaga. To nie są puste słowa!!! - Krzychu kończy swoją mowę i zaczyna rapować. Żenujący i szkaradny to widok. Numer się jednak podoba. Hierarchowie kościelni, Bronisław Komorowski oraz Jarosław Kuźniar nie obruszają się na padające co chwila przekleństwa. Klnący Krzysztof Krawczyk? Tego świat jeszcze nie widział. Niestety, "Przeciwko kurestwu i upadkowi zasad" niweczy wszystko, co do tej pory polski bard zdołał osiągnąć. Wszystkie wojny, które zakończył jego śpiew, wybuchają na nowo. Ba, wybucha jeszcze 13 kolejnych. W tym jedna międzygalaktyczna. Wkurwieni Marsjanie, hibernujący od pizdyliarda lat pod skorupą Marsa, ruszają na Ziemię w celu zakończenia tego żenującego spektaklu. Krzysztof Krawczyk ma zostać pojmany i rzucony w otchłań Słońca.

Duck Sauce - Barbra Streisand (JOHN PAUL 2 REMIX)

Nad placem św. Piotra unoszą się marsjańskie spodki. Wybucha panika. Ludzie nie mają pojecia, co ze sobą począć. Krzysztof Krawczyk już wie, że zjebał sprawę. Wie, że musi postawić wszystko na jedną kartę. Na hit ostatniego półrocza (albo i więcej). Duck Sauce. Barbra Streisand. Najbardziej energetyczny przebój z Janem Pawłem II w tytule. Pierwsze dźwięki tej nieziemskiej melodii, to uuuuu uuuuuu uuuuu uuu uuu przerywane co jakiś czas krótkim "Karol Wojtyla", wprowadzają spanikowany tłum w stan upojenia. Wszyscy zapominają na chwilę o wiszącym nad nimi (dosłownie) niebezpieczeństwie i zaczynają tańczyć. Marsjanie opuszczają swe statki kosmiczne i dołączają do zabawy. Jarosław Kaczyński wywija z Donaldem Tuskiem. Grzegorz Napieralski ze Zbigniewem Ziobro. Benedykt XVI z Tomem Cruise'em. Biba tysiąclecia.

Ale po chwili Krawczyk kończy śpiewać. Marsjanie wypadają z transu, porywają polskiego barda, wysadzają go na Słońcu i wracają, jak gdyby nigdy nic, do "nigdy niekończącej się" hibernacji. W Polsce prezydent ogłasza tygodniową żałobę narodową. Kibice zwaśnionych klubów piłkarskich godzą się. Politycy, celebryci i inne osoby publiczne zapewniają, że teraz Polska się zmieni. Na lepsze, oczywiście. Mija miesiąc i jest jak dawniej. Albo gorzej.

PS Jeśli kogoś ten wpis zniesmaczył - so sorry. Krzysztof Krawczyk?! Jak tak dalej pójdzie, to podczas obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej "zaśpiewa" Mandaryna.

6 Comments

  • 1 kwietnia 2011 16:29 | Permalink

    Ja pierdolę, przegiąłeś :D

  • Anonimowy
    1 kwietnia 2011 17:05 | Permalink

    LEŻĘ :D MISTRZOSTWO :D
    Zielu

  • SithF
    1 kwietnia 2011 19:48 | Permalink

    Zdecydowanie Kukulska! :D

  • 2 kwietnia 2011 01:01 | Permalink

    Mózg = rozjebany.

  • 2 kwietnia 2011 21:49 | Permalink

    Buahahahaha - brawo !!!!

  • 3 kwietnia 2011 13:12 | Permalink

    Lituś, forma wraca!

  • Leave a Reply