Moje ulubione utwory ze słowem "ballada" w tytule

Ballada. Bardzo fajne słowo. Bankowo w moim prywatnym TOP10 fajnych słów (gdybym prowadził blog o pierdołach, to pewnie bym tę toplistę zaprezentował, ale to jednak bardzo poważany dziennik bardzo poważanego gościa). Jeśli jakakolwiek piosenka ma słowo "ballada" w tytule, to wiem, że będzie dobra. Wiadomo, że są odstępstwa od tej reguły, ale przecież one ją tylko potwierdzają. Ale nie wyjątki tu zaprezentuję, tylko moje ulubione muzyczne ballady.

Tadeusz Chyła - Ballada o Cysorzu


Znane mi głównie w wykonaniu Kazika. Ale to Tadeusz Chyła wymyślił "Balladę o Cysorzu". Zabawną i z morałem. Z doskonałą puentą. Cesarz to ma klawe życie. Choć to świnia i krwiopijca.

Kult - Ballada o dwóch siostrach


Fragment małego oratorium "Kolczyki Izoldy" Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Grane przez Stanisława Staszewskiego. W sensie, że przez tatę Kazika. Grane też później przez Kult, a dokładniej od czasu premiery "Taty 2". Bardzo spodobało mi się to wykonanie. Takie balladowe właśnie. Średniowiecze. Wędrowny bard śpiewa i gra na gitarze poetyckie teksty. Tyle że tu instrumentarium mocno wzbogacone. Co z tego, skoro klimat dalej ten sam.

Krystyna Janda - Ballada o Janku Wiśniewskim


Ostatnio dość popularne, prawda? Mimo że rockowa wersja Kazika bardzo mi się podoba, wręcz jaram się nią jak pochodnia, to jednak wybieram tu wykonanie Krystyny Jandy - bardziej podniosłe, bardziej współczesne czasom, w których powstał tekst. Nietrudno się utożsamiać ze sprzeciwem wobec czegoś, gdy ten sprzeciw wyraża się w słowach zaśpiewanych właśnie w ten sposób.

Kazik Staszewski - Ballada o kobiecie żołnierza


A to już Kurt Weill. "Opera za 3 grosze". The Doorsi i Louis Armstrong też po niego sięgali. Naprawdę. Kazika nawet nie ma co z nimi porównywać, ale jego wykonanie "Ballady o kobiecie żołnierza" może się podobać. I na płycie, i na koncertach. A najlepsza w niej jest końcówka. W Rosji ciągle wojna trwa! Choć te słowa odnoszą się do I wojny światowej i rewolucji październikowej, to odnoszę wrażenie, że i dziś są aktualne. W Rosji ciągle jakaś zawierucha - a to Czeczenia, a to teatr na Dubrowce, a to samolot gdzieś pierdyknie o ziemię. A przy całej tej zawierusze wóda leje się strumieniami. A co, żołnierzu, kobieta twa z ogromnej Rosji dostać ma? Najlepiej połówkę samogonu, nada się.

Big Cyc - Ballada o smutnym skinie


Klasyk. Można zwalczać skinheadów "po fachowemu", atakując ich ideologie, jak robiło to choćby KSU (nie pomnę, w którym dokładnie utworze, ale było tak, na pewno), a można ich obśmiać po całości. Niekoniecznie czepnąć się ich ideologii, ale skrytykować rzecz bardziej przyziemną, dla przykładu taki wygląd. Całą zimę biegał łysy, wiosny już nie dożył!

Łona - Ballada o szlachetnym czorcie


Najmniej balladowa ballada ze wszystkich zamieszczonych tu ballad. Ale ta ballada na bal nie lada się nada. Chociaż nie. Bardzo lubię ten utwór, mimo że właściwie jest o prostej historii, w której niezwykłe jest tylko to, że miejski autobus jeździ, a nie to, że kierowca tegoż wehikułu okazał się miłym gostkiem, który, gdyby nie prowadził, strzeliłby sobie z przypadkowym pasażerem piwko lub dwa.

Strachy na Lachy - Ballada o Tolku Bananie


Na koniec chyba moja ulubiona ballada. A przynajmniej najczęściej podśpiewuję ją sobie pod nosem. I wolę wykonanie Strachów. Nie lubię Wilków. Choć w sumie nie wiem, czy nie grał tego ktoś wcześniej. Pewnie tak, zawsze tak z tymi balladami jest. A to bardzo balladowa ballada jest. Stare miał dżinsy, starą koszulę...

2 Comments

  • 11 kwietnia 2011 19:25 | Permalink

    o Janku Wiśniewskim kluczowa :-)

    + brakuje mi tu: http://www.youtube.com/watch?v=OxxzFhub8ZM

  • 11 kwietnia 2011 19:29 | Permalink

    Nie znałem tego Riedla, kajam się.

  • Leave a Reply