Fajną książkę wczoraj czytałem [4]



Miałem ogarnąć twórczość Waitsa. Z pół roku temu. I z tego ogarniania wyszło tyle, że ani nie kupiłem żadnej jego płyty, ani nie widziałem żadnego filmu z jego udziałem. Cóż. Od paru miesięcy dysponuje jednak biografią Toma Waitsa. Ale że miałem na głowie maturę, to przeczytałem ją dopiero niedawno. I co? I warto było.

Nie mam pojęcia, ile biografii Toma Waitsa zostało do tej pory napisanych. Biorąc pod uwagę "szczególność" tego artysty, pewnie było ich wiele. W moje ręce trafiła ta autorstwa Jay S. Jacobsa. Znacie? Ja też nie. Ale tył okładki mówi, że na koncie ma też biografię Tori Amos, jakieś scenariusze filmowe + masę recenzji muzycznych dla "znanych amerykańskich czasopism", za które niby jest strasznie ceniony. Prawda, że ciekawe?

Czytając "Dzikie lata - Muzyka i mit Toma Waitsa", można zapomnieć o kwiecistym języku. Takie już są biografie, to oczywiste. Zamiast tego widać rzetelną, drobiazgową pracę. Autor szczegółowo opisuje karierę kalifornijskiego artysty - wszystkie płyty omawia szeroko, rozkładając na czynniki pierwsze pojedyncze utwory. Poza tym, wiadomo, coś o tytułowym micie, tworzonym zresztą specjalnie przez samego Waitsa, coś o romansie Toma z kinematografią i teatrem, jakieś strzępki o życiu prywatnym, którego tajniki przez lata były efektywnie skrywane.

Słowem, kopa informacji, kopa nazwisk, których nie sposób spamiętać, kopa ciekawostek z życia wielkiego, niesztampowego i chadzającego własnymi ścieżkami artysty. Te wszystkie "kopy" dają mi, no właśnie, kopa do jeszcze bardziej uważnego przyjrzenia się twórczości Toma Waitsa. Z płytami jest tego rodzaju problem, że trochę kosztują (aczkolwiek postaram się kupować jedną miesięcznie; parę dni po napisaniu tego tekstu kupiłem "Blue Valentine" oraz "Small Change"), ale filmy mogę nadrobić w trymiga! Także tego, załączam zaraz "Poza prawem".

A Wam wszystkim, jeśli dalej nie wiecie kim jest Tom Waits, zalecam nadrobienie tych strasznych zaległości.

Leave a Reply